Po pierwszym kwadransie film ten zapowiadał się dość ciekawie. Niestety im dłużej trwał tym było coraz gorzej. Momentami odnosiłem nieodparte wrażenie (dialogi, gesty), że film ten to "odgrzewane kotlety", utrzymane w duchu filmów "Nieśmiertelni" z udziałem Sylvester Stallone i Arnolda Schwarzeneggera. Film ten był dla mnie całkowicie niewiarygodny - Ray Breslin został zamknięty w super więzieniu przy którym inne więzienia o zaostrzonym rygorze całkowicie się chowają. I co? W tym super więzieniu naczelnik to idiota który daje sobą manipulować w prosty sposób (Ray Breslin wciska mu kit, że wyciągnie tajne informacje od Emila Rottmayera. Naczelnik wierzy we wszystko na słowo i daje sobą manipulować:) ). Co to za super więzienie w którym więźniowie nie są przeszukiwani i przemycają sobie różne rzeczy:), nie mówiąc już o spacerniaku na którym strażnicy z bronią chodzą sobie koło największych bandziorów na ziemi, nie pomyślawszy, że mogą oni wzniecić bunt i zabrać im tą broń:). Gdyby nie dobrzy aktorzy (którzy w tym filmie zagrali kiepsko) dałbym temu filmowi gorszą ocenę. Reasumując - po takiej obsadzie i budżecie, można było oczekiwać dużo lepszego filmu. Na pewno nie polecam go oglądać. Strata czasu. Moja ocena to zaledwie 4/10.