i w porównaniu z nim film z 1978 jest arcydziełem. Zachowanie głównej bohaterki jest (dla mnie) całkowicie zrozumiałe i jestem w 100% za nią. Fil z 2010 to kicz nasycony okrucieństwem, po obejrzeniu nie wiem kto jest bardziej zboczony; gwałciciele, czy ofiara. Ale tak już jest teraz z filmami; wszystko musi ociekać krwią i wyprutymi flakami, a trupy muszą padać co kilka sekund. Bo inaczej widz z wypranym mózgiem po minucie się znudzi i wróci do ulubionej gry komputerowej.
Niestety, takie czasy...
Faktycznie, oryginał jest lepszy ale... Który remake jest lepszy od oryginału???
Masz rację; cóż jest lepsze od oryginału. Jak byłem małolatem widziałem wypadek motocyklowy. Ten zabity leżał na poboczu, ktoś podłożył mu pod głowę szmatę a wkoło tej szmaty rozlewała się kałuża krwi. Do dziś śni mi się to niekiedy. A potem na hucie urwało się pęto suwnicy i przyciśniętemu gościowi jelita wyszły ustami. Mówiłem małolatom z mojej brygady żeby nie tam nie szli. Ale poszli i potem rzygali przy śniadaniu. Taki jest oryginał czyli życie. Bo życie jest straszniejsze od wszelkich wymysłów. Bo w życiu dzieje się to naprawdę.
Świat idzie do przodu, kino przełamuje kolejne granice. Sceny z 2 remaków są adekwatne do czasów, które niestety wymagają pokazania obcinania członka, a nie mówienia, że się go obcina.
Do przodu? To co dalej? Przecież gdzieś w końcu będzie ściana. Po ucięciu członka, wyciągnięciu flaków i przekręcenie tego przez maszynkę do mięsa co może Cię jeszcze poruszyć? Tyko wyobraźnia. Bo Świat (zakładam że piszesz o filmie) wcale nie idzie do przodu. Podobnie jak inne rodzaje sztuki (np. muzyka). Niby idzie ale teraz widać że niekiedy zaczyna się cofać :). Potem znowu pójdzie i znowu będzie do tyłu. Historia kultury od starożytnej Grecji to taka właśnie "czkawka"; ciemne okresy poprzedzane jasnymi i powroty do poprzednich. Racje miał starożytny uczony arabski czy też żydowski Ben Akiba kiedy powiedział: "Wszystko już było ..."
Do przodu w sensie rozwoju cywilizacyjnego i możliwości jakie ten rozwój w dziedzini techniki oferuje filmowi. Gdyby wymyślność tortur z remake'u można było pokazać w oryginale z 1978, to by ją pokazano.
Ściana zawsze istaniała i istnieć będzie - jest nią wrażliwość oglądającego. Człowiek posiadajęcy empatię nie będzie zupełnie obojętny na realistycznie pokazaną sceną gwałtu, nawet ogladając ją w filmie po raz setny.
To, że obraz jest coraz to brutalniejszy nie znaczy, że czasy są brutalniejsze. W przytaczanej starożytnej Grecji czy Rzymie mordowano ludzi na potęgę w bardziej wymyślny sposób i z niższych pobudek niż to ma miejsce obecnie.
Jeżeli zaś chodzi o sztukę (każdą jej dziedzinę) to zawsze istniał kisz i szmira i na drugim biegunie coś oryginalnego i wartościowego. Tak jest w filmie, muzyce i literaturze.