Nigdy nie rozumiałem tych, którym podobało się "Przeminęło z wiatrem". Aż do czasu, gdy zobaczyłem Vivien Leight właśnie w tym filmie. Była po prostu doskonała. Sam film był dla mnie odskocznią od typowych filmów, które oglądam. Czarno białe kolory i wzruszający wątek miłosny czasem wystarczą na świetny film.