Film został nakręcony z romansem na pierwszym planie (ach ci Amerykanie...). W książce był to jedynie jeden z wątków ukazujących życie na afrykańskiej plantacji z całym bogactwem zdarzeń i ludzi. Niestety film został moim zdaniem znacznie spłycony. Na uwagę zasługuje wspaniała rola drugoplanowa Klausa Brandauera, który przyćmił tutaj Redforda. Przepiękne też są zdjęcia Afryki lecz to o wiele za mało na film wybitny 7/10.