Film przyjemnie się oglądało, ale nie rozumiem pewnych rzeczy:
1. Ten stwór to była żona pierwszego właściciela domu? Czy on zamiast żony przywołał coś innego?
2. Właściwie, co się stało z ciałami rodziny, która mieszkała tutaj w latach 70? Wiemy, że babcia wszystkich zabiła, ale ciała? Powinny tam zostać skoro nikt do domu nie wchodził.
3. Założyła fundację, więc siłą rzeczy pracownicy wiedzą o tym stworzeniu. To jakim cudem ono wcześniej nie wyszło?
Ciekawy film, ale ma sporo nie dociągnięć i zostawia nas z lekkim praniem mózgu. Może zrobią drugą część?