Pod względem artystycznym nie mam temu dziełu nic do zarzucenia. Sceny w restauracji są po prostu piękne. Twórca musiał jednak pójść na kompromis i powrzucał kilka schematów i modnych uproszczeń (ja nazywam to modnym nonkonformizmem) i one zgrzytają. Jak przypuszczam jest to wymóg uzyskania nagród i funduszy w UE. Przykłady takich dróg na skróty: polscy naziści, biją na Węgrzech. Właściwie razi mnie tylko modna narracja synchroniczna z narracją w mediach głównego nurtu. Poza tą nutką propagandy film warty obejrzenia.