Byłam dziś na seansie. Miałam przed nim sporo obaw. Efron - laluś, chłopaczek z musicalów dla nastolatek czy kiepskich komedii nagle ma zagrać seryjnego mordercę? Czy to jakiś żart?? Wszystko mówiło mi, że to będzie klapa stulecia. Jednak po kilku minutach filmu zmieniłam diametralnie zdanie na jego temat. Wczuł się w rolę znakomicie, nie wiem czy ktoś zrobiłby to lepiej. Na pewno będzie wiele opinii negatywnych, jednak ja sama oceniam film na 8/10.