Widać faktycznie podobieństwo do "Podwójnej osobowości" - mamy tu zatem dramat zakłamania i życia w ukryciu, tak się zastanawiam tylko hipotetycznie jak potoczyłyby się dalej losy głównego bohatera i jaka w końcu była jego orientacja - czy romans odsłaniał jego prawdziwą twarz - jeżeli tak - to chyba nie byłoby dla niego przyszłości z kobietą która wybrał. Film jest urwany jakby w połowie - no bo co dalej??!!! Żyjemy jak rodzina i zapominamy o wszystkim - to chyba taki dramat grecki, w którą stronę nie poruszy się bohater coś straci na zawsze. Film zatem jest raczej tylko pewnym punktem wyjścia do szerszych rozważań - a symbolika ukazana bardzo piękna - stawiająca w ogniu pytań nasz przywiązanie do tradycji i chrześcijańskie zapatrywanie na świat.
Też uważam, że zakończenie filmu jest dopiero punktem wyjścia....punktem wyjścia dla głównego bohatera. Nie wiemy jak potoczą się dalej jego losy, ale wiemy, że nie muszą już toczyć się pod dyktando "grania przed sąsiadami". Zrobił ważny krok, przyznał się jakby do samego siebie. Ciężko mu to przyszło i sądząc po jego wcześniejszych zachowaniach możemy mieć uzasadnione przypuszczenia, że w dalszym życiu też nie będzie potrafił dokonać wyboru....Niemniej sam fakt że nie wyparł się ostatecznie znajomości z Santiago, był według mnie ważnym przełomem....taką małą kroplą, która może być początkiem potoku zmian, choć nie musi. Wszystko oczywiście zależy od głównego bohatera, ale po zakończeniu, jakie reżyser nadał tej historii ma on przynajmniej wybór, którego wcześniej w swoim mniemaniu nie miał. W swoim mniemaniu, ponieważ to własne lęki go ograniczały. Ponieważ wcześniej ten pancerz "pozorów" był dla niego nie do zniszczenia. I samo przebicie go było właśnie dla niego najtrudniejszym krokiem. Dlatego uważam, że zakończenie mówi nam o pokonaniu pewnej ważnej bariery.....naszego strachu przed tym, "co ludzie powiedzą". Bohater tę barierę pokonał, a dalej już wszystko zależy od niego.
W większości filmów jednak reżyserzy zamykają intrygę lub dają przybliżony obraz horyzontów,które będą się w przyszłości malować a tutaj jest tak bardzo niepewnie i właściwie bez rozwiązania - ukochany umarł, może będzie kilka lat spokoju, pojawi się kolejny i znowu historia będzie się powtarzać - film spina pewna klamra sytuacyjna. Miałaś zatem to samo odczucie, że historia jeszcze się nie zaczęła a już się skończyła ... Nie mniej, nie więcej ciekawy film również od strony wizualnej, tylko główni bohaterowie jak dla mnie dosyć słabo grali - uczucie pomiędzy sobą - gdzieś tam brakowało trochę tej chemii) bo całość ról była już bardzo ok.
Miałam raczej wrażenie, że cała historia kręci się właśnie wokół tego najtrudniejszego dla bohatera kroku, dającego mu możliwość wyboru, wydobywającego z niego odwagę. Reszta jest rzeczywiście niewiadomą, ale to mi bardzo nie przeszkadzało. Faktycznie chemii nie ukazali zbyt wiarygodnie, napięcie pomiędzy wszystkimi bohaterami trochę lepiej. Ale mimo wszystko polubiłam ten film na tyle, że jestem w stanie darować mu pewne niedociągnięcia;)