Bardzo sympatyczny film, pełen ciepła, pięknych widoków i niestety wypełniony po brzegi frazesami jak żyć, jak kochać i ładnie postępować, żeby wszyscy byli szczęśliwi. Może to w sumie sprawiać wrażenie jakiejś głębi, ale tak nie jest. Niemniej film ogląda się z przyjemnością.
"tak nie jest" Co sprawia, ze tak uwazasz? Poznanie zycia, doswiadczenie, o ktorym mowa w filmie, czy tylko samo slowo "frazes", ktorym sie poslugujesz? Film jest o pisaniu. O przelewaniu poznania na papier. O trudach pogodzenia tego co widzisz, z tym co czujesz. O sensie swojej pracy. Skoro uwazasz, ze nie ma w tym glebi, skoro uwazasz, ze to nie rzeczywistosc... to malo doswiadczyles.
Ach, polemika, jak miło. Wiesz....to duże szczęście, że postać Weldona Parisha jest li tylko fikcyjna, bo literatura jaką on w filmie tworzył to czystej wody grafomaństwo, naszpikowane zbyt dużą ilością epitetów, paralel, wypełniaczy, które nic nie wnoszą. Delikatnie sugeruje obejrzenie filmu jeszcze raz, przeczytanie kilku biografii pisarzy i dużo beletrystyki. A potem znowu zapraszam na forum. Niemniej, szacuneczek. Każdy swoje zdanie może mieć.
no czekalem, czekalem. Nie mowie o pisarzu, nie mowie o postaci... mowie o trudach pracy przy maszynie, ktore sa bliskie i memu serduszku:) Dobrze ujete z reszta. Gusta, gustami, ale odrobina romantyzmu przydaje sie w zyciu, ach znowu "frazes". Pozdrawiam i zycze wiecej ciepla. Mniej cynizmu.