Nie oglądam tego filmu od początku – dopiero po około 10min od rozpoczęcia. Moje uwagi na bieżąco… Przerażająco długie sceny na plaży w Szkocji z Czechem śpiącym w namiocie. O co chodzi z tym niemowlęciem na plaży? Scarlet wcale nie jest kusząca – nie bardzo rozumiem tych Brytyjczyków! Dlaczego ci faceci w czarnej próżni są bez gaci? Pełno ludzi przechodzi za oknem auta – po co? Przez parę minut byłem na fajce… Znowu Scarlet jedzie autem. Gość z zdeformowaną twarzą. Tesco. Coś się zmienia… Chyba go wypuściła, ale nie na długo. Mgła. Kawałek tortu jak w Rejsie wędruje z talerzyka do ust w 3 minuty… Zmywanie naczyń. Scarlet ogląda się w lustrze po raz któryś. Czyżby w Scarlet rodziły się ludzkie odczucia? No, jednak nie… Łąka i las… oj bardzo długo!. Schronisko. W końcu zdejmuje ludzką skórę, płonie, czarny dym i śnieg… ( za dużo wielokropków – wiem).
Może gdybym oglądał to w kinie to by jakoś to oddziaływało. Ale w domowej kuchni w sobotę wieczorem- to gniot