Bardzo fajny, tajemniczy klimat, scena kiedy motocyklista zwija namiot ofiary i zostawia dziecko po zmroku na plaży dość mocno utkwiła w mojej pamięci ogólnie po obejrzeniu połowy filmu nie mogłem się doczekać aż wyjaśni się kim jest główna bohaterka, skąd się wzięła i po co zwabia tych mężczyzn, no i się nie doczekałem:/ chyba że mi coś umknęło poza tym że wyjaśniło się że to jakieś robo-ufo:) a scena kiedy zostaje podpalona w lesie i zostaje po niej kupka śmieci przypomniała mi film Żandarm i Kosmici kiedy jeden z kosmitów zostaje polany wodą i też tak kończy hehe, szkoda... takie jest moje zdanie i jak zaznaczyłem wyżej może czegoś nie zauważyłem jeśli tak jest proszę mnie oświecić:)
Zapomniałeś dodać "uwaga spoiler". Chociaż w sumie to dzięki, bo ciekawiło mnie zakończenie, ale nie dotrwałem do końca. I najwidoczniej niczego nie straciłem.
Scarlett gdzieś tam mówi, że jej deszcz nie przeszkadza... może ognia nie lubili, bo jak marzła w leśnej chatce, gapiła się na kominek, ale nawet nie szukała zapałek czy zapalarki. A zakończenie... jakby niedokończone i generalnie nie wiadomo co poeta miał na myśli :l
Dawno żadne zakończenie tak mnie nie z irytowało!
Na cholerę w sumie był ten cały film skoro żeby dowiedzieć się o co w nim w ogóle chodziło TRZEBA bezwzględnie sięgnąć po powieść Michel Faber "Pod skórą", na której został oparty ...albo Wikipedię xp.
Tak się nie kręci ani filmów, ani tym bardziej ekranizacji! CHYBA że w zamyśle reżysera miał być on jedynie wizualnie zachęcającą reklamą książki... trochę długą i kosztowną reklamą xp
Zachwyciły mnie zdjęcia i genialna muzyka igrającą z emocjami. Ale to jak reżyser odwalił całą resztę woła o pomstę do nieba :(
Dziś go obejrzałem, książki nie czytałem (po filmie chcę przeczytać, nie spoilerujcie), ale ja to rozumiem tak, że jako obce istoty/droidy wkraczają na planetę i muszą zebrać wnętrza ("dusze") ludzi. Na początku filmu Obcy wchodzi do ciała Scarlett - scena przebierania, następnie próbuje wabić kolejne ofiary do pułapki, powoli przy tym odkrywając, jakie fizyczne uczucia czuje rasa ludzka.
Nie bardzo wiem co tam zostało do dopowiedzenia? Od początku wiadomo czym jest postać grana przez SJ (tzn wiadomo, że jakąś obcą istotą skoro nad budynkiem widać ewidentnie UFO). Całość wygląda mniej więcej tak: film zaczyna się w momencie zakończenia cyklu funkcjonowania poprzedniczki SJ. Autorzy dają widzowi pewną wskazówkę jaką funkcję pełnią te "kobiety" za pomocą mrówki (ale nie od razu oczywiście można się o tym zorientować). Jeśli mrówka jest faktycznie wskazówką to Scarlet gra "robotnicę" zadaniem której jest ściąganie pożywienia do gniazda, motocyklista jest "żołnierzem" dbającym o to aby sprawy szły po myśli "królowej", którą widzimy w filmie tylko przez moment. Na początku widzimy też zmianę lokalizacji "gniazda". Nie ma w tym większej filozofii jak myślę. Robotnica się buntuje, żołnierze jej szukają - to wszystko.
Naprawdę nieźle to wymyśliłeś. Ja odebrałem film jako taką pobieżną analizę ludzkiej natury z perspektywy postaci, która chce się nauczyć bycia człowiekiem. Wydaje mi się, że u SJ widać pewną fascynację ludzkim gatunkiem od samego początku. SJ chce być człowiekiem, ale napotyka na barierę z powodu własnej anatomii.
Może to niezbyt ciekawe co wyciągnąłem z tego filmu, ale zaserwowane w takim klimacie nie wyglądało odtwórczo czy nudno.
Wydaje mi się, że są jakieś połączenia pomiędzy scenami z jej "polowań" i kiedy jeden z mężczyzn postanowił jej pomóc. Ona zabierała mężczyzn w ciemne pomieszczenie, on też zabrał ją w ciemność na zamku. Przeniósł ją przez kałużę a jej ofiary ginęły "w wielkiej czarnej kałuży". Jest chyba jakaś analogia, ale nie do końca rozumiem jaka.
Ostatnia sprawa to jej skóra. Początkowo jest jej wielkim atutem, narzędziem zbrodni, a w ostatniej sekwencji źródłem i przyczyną zguby.
Wydaje mi się, że nie są to jakieś kluczowe kwestie, a jedynie przejaw kunsztu twórców, którzy potrafili bardzo subtelni klamrami spiąć cały obraz.