Rozwinę tutaj moją wypowiedź. Ja dotrwałam do połowy. Dlaczego ostatnio polska komedia musi zawierać wątek kryminalny, obowiązkowo akcja dzieje się w hotelu i dochodzi do serii pomyłek? To tak jakbym znowu oglądała coś na kształt "To nie tak jak myślisz kotku". Tam też mnóstwo dziwnych pokręconych sytuacji, hotel, omyłkowe sytuacje, zmiana tożsamości. O ile tamta komedia jeszcze jakoś się kleiła, o tyle "Podejrzani zakochani" to totalna porażka. Dałam ocenę 2. Broni się tutaj tylko Kasprzykowski, który gra nieźle fajtłapowatego Alberta. Z tego filmu zapamiętałam jedynie "je suis a toalet" i kilka innych niby śmiesznych dialogów. W ostatnich czasach ciężko o dobrą, inteligentną komedię polską. Może się jeszcze doczekam?

Niestety - raczej się nie doczekamy dobrej komedii komercyjnej. W sumie kino niezależne też tu nie błyszczy, bo idzie w inne, cięższe gatunki. Dopóki przy korycie i przy kurku z pieniędzmi będą siedzieć ludzie pokroju pana Samojłowicza, nie ma szans na zmianę profilu polskiego kina rozrywkowego.

zastanawia mnie jedno. Wydawałoby się, że skoro trzaska się tyle takich filmów, to znaczy, że jest na nie popyt. A tego popytu nie ma! Kto rozsądny wybiera w kinie polską rozrywkę? Przecież ten rodzaj naszego kina jest zarżnięty, a jeszcze go dobijamy.