Podobał mi się. Świetna gra aktorska Aarona Johnsona i Matthew Bearda. Jednak nie
rozumiem paru kwestii. Domyślam się, że interpretacje mogą być różne, ale jak Wy
sądzicie.
1. Co znaczy "teraz" wypowiedziane przez Williama, kiedy umierał ?
2. Dlaczego tak zależało Williamowi na śmierci Jima, akurat Jima ?
3. O co chodziło ze smarowaniem ręki w łazience ?
Wiem, że to wiele pytań, ale mam problemy z interpretacją.
I czy ta scena była w filmie ? http://www.filmweb.pl/film/Chatroom-2010-493647#picture-3
Jeżeli była, to musiałam być naprawdę nieuważna i zmęczona oglądając film.
Znam odpowiedź na 2 pytanie. A przynajmniej tak mi się wydaję. Mianowicie chodzi mu o to, że przypomina Ripleya- tego brata, którego nienawidzi. Pytanie 3- wiem, że chodzi o coś z cięciem się. Może przed tym jak się wcześniej okaleczał też się tak smarował. Tej sceny też nie widziałam w filmie. A co do pytania 1 mam swoją teorię ale też się zastanawiam.
1. Intepretuję to jako, że jego "teraz" było śmiercią na jego warunkach, to on sam manipuluje własną śmiertelnością.
2. Wydaje mi się, że sprawiało mi przyjemność patrzenie na czyjąś śmierć. Pamiętam, że on oglądał filmy na internecie, jak poszczególni ludzie się zabijali, wtedy jego ojciec wszedł i krzyknął coś w stylu "znowu?!". Jakby już wcześniej sprowadzał innych tak, by się zabili, a ojciec pomyślał, że znów to robi. Aczkolwiek odpowiedź wyżej też jest prawdopodobna.
3. Przypuszczałam, że to jakaś maść od lekarza,by zagoiły się blizny.
Nie widzałam tej sceny, a oglądałam ten film już z 8 razy.
Wszystkie powyższe odpowiedzi są tylko moimi przypuszczaniami :)
Odpowiadam, bez przygotyowania :D
1."Teraz". Zgodzę się z rozmówcą powyżej. To jest kontrola nad swoim losem, ale mogą też być inne możliwości, jak kiedys wymyślę, dowiem się to napiszę na pewno.
2.Równiez zgadzam się z przedmówcą :) Ludzie tacy jak on, którzy są chorzy - w filmie to jest pokazane - lubią patrzeć na cudze niepowodzenia, lubią temat destrukcji, lubią jak inni cierpią. Niestety takie elementy równiez ja mam, więc to rozumiem.
3.Hmm... to najtrudniejsze pytanie, bez przemyślenia ciężko odpowiedzieć, albo to jest MAŚĆ - znów się zgadzam - do kojenia bólu, gojenia ran, albo jakis specyfik specjalny dla osób, które się tną, i który ułatwia CIĘCIE SIĘ :D Proszę tu o odpowiedź bardziej doświadczonych ludzi :D
Nie widziałem tej sceny, ale mogła być, nie oglądam ostatnio filmów szczegółowo, a dlaczego ta zdjęcie/scena Cię tak zainteresowała?
Zapraszam do dyskusji, pozdrawiam.
William smarował dłoń maścią, ponieważ się okaleczał. Ta scena wyraźnie do tego nawiązuje. Robi to nożem, ponieważ chce podciąć sobie żyły, ale nie ma odwagi.
Odpowiedź na drugie pytanie brzmi: William utożsamiał się z Jimem. W momencie, kiedy Jim miał popełnić samobójstwo, powiedział do niego: "Bądź moim bohaterem". Przecież w momencie, kiedy sam był szczęśliwy, chciał go uratować- to był moment objęcia się z matką. Chwilę po tym, jak popchnął swojego ojca (albo faceta matki- nie wiem) i zobaczył, jak matka ze wstydem spuszcza głowę, znowu miał ochotę się zabić- czyli zabić Jima.
A "TERAZ" moim zdaniem oznaczało: "Idźcie popełnić samobójstwo, widzowie". :)
Właśnie, nie zrozumiałam tego momentu gdy przytulił sie do matki, miałam wrażenie, że jednak chce uratować Jima, a później zachował się zupełnie inaczej ... To było dziwne. Faktycznie mogło tu chodzić o to, że czuł się szczęśliwy, ale pewna nie jestem.
Według mnie Twoja interpretacja jest najbardziej logiczna i zgodna z filmem. Dojrzały widz :)
1.A może tak długo William obracał się w kręgu śmierci,że odczuł coś na kształt spełnienia w chwili,kiedy moment odejścia nastąpił?
2.Obstawiam opcję,że uznał Jima za tzw. najsłabsze ogniwo w grupie.Może pozostałych chciał sobie zostawić na deser?
Co do powyższego wspomnienia textu "Bądź moim bohaterem" odczytuję to jako kolejną manipulację ze strony Williama.
3.A to chyba jednak dosyć jasna scena.Chodzi o namiastkę samookaleczania.Maść rzeczywiście mogła być jakąś substancją gojącą rany.Nie przypadkiem,prawda?
1. Zgadzam się z poprzednikami - że chodzi o śmierć na własnych warunkach i wiadomość do widzów - ale mam jeszcze parę pomysłów. Tylko chyba trochę przekombinowanych...
Kompleksem Williama był Ripley, jego bycie w centrum uwagi i fakt, że to on był bohaterem książek matki. Moment, w którym William zawahał się czy powinien kontynuować swój plan co do Jima, był podczas przyjęcia z okazji wydania książki, kiedy matka podczas podziękowań wymieniła najpierw jego imię, potem imię Ripleya, a potem poświęciła mu chwilę, okazała uczucie. Co po chwili zepsuł ojciec, a matka znów była rozczarowana. Skończyła się chwila Williama w centrum uwagi - w dobrym sensie, nie jako chorego dzieciaka tylko jako ukochanego syna, który swoim zachowaniem spełnił oczekiwania matki. Teraz wróćmy do wątku Emily - że rodzina jest najbliżej i najbardziej się kocha kiedy zdarzają się w niej tragedie. I tu pojawia się mój pomysł: "teraz" wszyscy będą go opłakiwać, tęsknić za nim, będzie w centrum uwagi, przejdzie do historii - tak jak jego brat, bohater książek? Dobra, chyba trochę przesadziłam, ale coś takiego mi wpadło do głowy...
A, mam też drugą teorię: jest związana z następnym pytaniem. William chyba utożsamiał się z Jimem. Okaleczał się, oglądał samobójstwa innych - fascynowały go - ale sam tego nie zrobił. Jeśli chodzi o Jima, to chciał asystować przy samobójstwie, być bezpośrednim świadkiem. Więc może w "teraz" chodzi o to, że w końcu udało mu się popełnić samobójstwo, że Jim nie musiał "być jego bohaterem", tylko on sam się nim stał?
2. Zgadzam się z Pattson. Jim chyba przypominał Williamowi jego samego sprzed jakiegoś okresu czasu - kiedy się ciął. Być może wtedy William chciał popełnić samobójstwo, ale mu się nie udało, i chciał "dokończyć swoje dzieło" - tylko na kimś innym, żeby móc to zobaczyć. Poza tym Jim był najsłabszy w grupie i miał najpoważniejszy problem, i był sam - poza "przyjaciółmi" z Chelsea Teens nie miał nikogo oprócz matki, której i tak nie zwierzał się ze swoich emocji.
3. Nie jestem ekspertem w dziedzinie samookaleczeń i nie wiem do czego miałaby służyć maść, ale tak myśląc najprościej - to jest gęsta ciecz. Może kiedy przejeżdżał po ręce nożem i kremem to było to podobne odczucie do cięcia się?
Praktycznie całkowicie się z Tobą zgadzam.
Ad 1 Dokładnie, wg mnie dwie teorie są poprawne, tzn dwie miały niejako miejsce. Czyli śmierć teraz na własnych warunkach, oraz to, że teraz ludzie go nareszcie dostrzegą i zaczną go opłakiwać.
Ad2 Wg mnie on od początku był nastawiony na znalezienie kogoś do samobójstwa. Pokój załozył, bo a nuż się uda. Czemu Jim? Bo miał najpoważniejszy problem podobny do jego. Możliwe że William też siebie samego w pewnym stopniu nienawidził. Jim był najpewniejszym kandydatem na samobójcę i najłatwiejszym. Dlatego on.
Ad3 Dokładnie. Wrażenie cięcia się, ograniczył się do tego tylko dlatego że gdyby wrócił do tego to wrócił by na leczenie, możliwe, że nawet do szpitala, a przecież nie mógł, miał misję.
I ktoś podsunął opcję, że pozostali samobójcy to też jego ofiary. Cóż, bardzo to interesujące i ciekawa jestem co inni na ten temat myślą.
1. Zgadzam się również z powyższymi. "Śmierć na własnych warunkach" pięknie powiedziane. Dobra mniejsza. ;_;
2.William kojarzył JIma ze sobą. Dobra dziwnie to zabrzmiało. Utożsamiał się z nim. ;_;
3. To była po prostu maść na blizny. Chodzi o to, że on po prostu tęsknił za cięciem się. Więc używał noża w nadziei, może, że coś tam mu się omsknie.Ten widok krwi, to uczucie to uzależnia. A smarował nożem bo to taka chęć by się choć przez przypadek zaciąć.To tak awaryjnie. W sumie to nie do końca potrafię wytłumaczyć tę chęć( powiedzmy, że wiem coś o tym),. tak pisząc, ale może ktoś załapie.
Ogólnie ten film miał parę bezsensownych błędów i niedopowiedzeń, może dlatego tak się w niego wciągnęłam. Po obejrzeniu go czułam pewien niedosyt.
Sceny, o którą pytasz raczej nie było w filmie, bynajmniej sobie nie przypominam.
3.Sama tego nie zrozumiałam, najprawdopodobniej była to jakaś maść na gojenie ran, może lekarz kazał mu się tym smarować gdy czuje potrzebę cięcia się.
2. Myślę, że na tym polegał problem Willa, skłaniał on ludzi do śmierci, napawał się tym. Sam bał się popełnić samobójstwo, bał się zaryzykować, był .. tchórzem ( ? ) ( powiedział do Jima, żeby został jego bohaterem) dlatego właśnie przez internet, gdzie czuł się bezpieczny i anonimowy podbudowywał własną samoocenę, miał władzę nad innymi. Wybrał Jim'a pewnie dlatego, że się z nim utożsamiał, widział w nim samego siebie.
1. Moment, w którym powiedział "Now" moim zdaniem był podjęciem decyzji o śmierci, był na to gotowy, zobaczyć wszystkich na żywo poza światem internetowym, poza tym miał do wyboru śmierć lub oddanie się policji , leczenie własnej choroby... czyli ból.
1. stwierdził, że to już powinien się poddać.
2. Chyba dlatego, że kojarzył mu się z Ripleyem. :O
3. Myślę, że to taka maść jak się jej używa w szpitalu jak się podłącza wemflon (nie wiem jak to się pisze), ze po tym żyły się uwydatniają by łatwiej było trafić igłą. Mi takie coś dawali po operacji.
1. Moim zdaniem TERAZ oznacza przełamanie się, już wcześniej chciał się zabić ale nie miał dość odwagi, a sytuacja, w której się znalazł mu jej dodała.
2. Myślę, że patrzenie na śmierć innych a ponadto skłanianie ludzi ku niej miało mu zastąpić własne samobójstwo na które nie mógł się zdobyć był od tego uzależniony i w pewnym sensie uważał że pomaga im pozbyć się brzemienia i problemów.
Dlaczego tak skupił się na Jimim? Porządkowo szukał najsłabszego ogniwa mieszał im wszystkim w głowach i za wszelką cenę chciał się dowiedzieć o ich problemach, Jim okazał się najsłabszy więc od niego zaczął , myślę że miał zamiar skłonić do samobójstwa ich wszystkich, a przynajmniej sprawdzić czy da radę. W pewnym momencie mówi że Jim mu kogoś przypomina, sądzę że chodzi tu o niego samego, z czasów kiedy się ciął i nie miał odwagi się zabić, dlatego tak maniakalnie do tego podchodził.
3. Według mnie chodzi tu o skojarzenie rozsmarowywanej mości po ręce i żyłach z krwią, tęsknił za tym uczuciem kiedy krew spływała po jego rękach. Dlatego rozsmarowywał maść nożem. Chciał znowu to poczuć ale nie mógł bo był świadomy tego że oznacza to kolejne terapie i odcięcie od internetu, a co za tym idzie od jego uzależnienia ( przeprowadzenia kogoś przez drogę od nieszczęścia do samobójstwa)