PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=624892}
7,4 157 tys. ocen
7,4 10 1 157022
6,9 67 krytyków
Pokłosie
powrót do forum filmu Pokłosie

Uprzedzam, że wpis nie jest mój, tylko użytkownika wykopu dziadekwie.

"Słucham sobie wywiadu ze Stuhrem juniorem w programie Lisa i dochodzę do jednego wniosku przede wszystkim: jak lubię tego człowieka, jak lubię go bardzo, tak muszę przyznać, że pozostaje odrealniony jak cała reszta "salonu*".

Żeby było jasne - w całej sprawie z "Pokłosiem" uważam go za ofiarę. Ofiarę ideologicznych ataków.
Ale słuchając jego wypowiedzi stwierdzam, że jak wielu tzw. normalnych ludzi, a już na pewno jak wielu ludzi z tzw. topki, kompletnie nie ma pojęcia, o co tej prawicy i tym całym narodowcom chodzi. Czy można go za to winić? Nie wiem. Osobiście musiałam się wykazać pewnym samozaparciem i chęcią, żeby wyjść poza dawno już ukształtowany świat swoich żelaznych przekonań i zrozumieć, o co tak naprawdę radykałom narodowym chodzi. Musiałam zacząć słuchać, a nie jest to szczególnie proste w przypadku środowiska, które samo słuchać nie chce. Nie zmienia to jednak faktu, że Maciek Stuhr znalazł się nagle w sytuacji, której nie rozumie, bo nie ogarnia po prostu źródła sprzeciwu środowisk, z którymi nic go nie łączy.

On po prostu nie rozumie zupełnie powodów, dla których stał się celem ataków.

A więc nazywa się go "Żydem" i antypolakiem. Dla Stuhra w tej sytuacji ocena jest prosta - wynika to z antysemityzmu i to na dodatek "głupiego" bo "z niczego nie wynikającego". A to nie jest tak - środowiska prawicowe mają swoje racje i nagła lawina złorzeczeń jaka na niego spadła nie wzięła się z powietrza - wbrew pozorom ma swoje całkiem spójne źródło i nie zawsze, niekoniecznie (choć pewnie są i tacy wśród złorzeczących) wynika ona z prostej emocjonalności czy infantylnego antysemityzmu (czy innego -izmu, jako protezy życiowych frustracji)

Problem polega na tym, że środowiska prawicowe, na wzór na przykład Korwina i korwinistów mówią skrótami - bo, nie oszukujmy się, nikomu nie zależy na dialogu. Mówią same do siebie, przekonane o słuszności swoich racji, które rozumieją się same przez się. Nie chodzi więc wcale o to, że nakręcono film z Żydami w tle, Żydy są be, więc my się denerwujemy. Ale żeby to zrozumieć, trzeba też rozumieć pewien całokształt działania i myślenia prawicy.

Polska jest w światowej kulturowej narracji historycznej pomijana. Czemu nie - historię piszą zwycięzcy, a my do ich nie należymy. Pomija się nasz ruch oporu, pomija się nasz wkład w walkę na frontach, pomija się nasz wkład w rozszyfrowanie Enigmy i wiele innych zasług, włącznie z ratowaniem Żydów, które - tak jak ich denuncjowanie - miało przecież miejsce. W kulturze popularnej Polski historycznie jest bardzo niewiele.
Im dalej w czas, tym bardziej blaknie pamięć o tamtych wydarzeniach i tym bardziej szerzy się nieświadomość. Powstają nagle związki, które walczą o prawa "wypędzonych", szerzy się ignorancja, która sprawia, że ludzie pozornie inteligentni i wykształceni piszą o "polskich obozach zagłady".

I teraz kto - jeśli nie my sami - mamy się o nas samych i o naszą historię upominać? Tymczasem my sami kręcimy film, w którym Polacy występują w charakterze żydowskich oprawców. Oczywiście trzeba być średnio lotnym żeby zakładać, że ma to być jakiś uniwersalny obraz Polaka przez Polaka stworzony, ale fakt pozostaje -choć reżyser deklaruje przedstawianie problemu ogólnoludzkiego - dokładamy się sami do trendu, który nie jest dla nas korzystny. I to sprawia, że ludzie się wkurzają.

To sprawia, że Stuhrowi w ich oczach "pejsy spod czapki wypadają".

Czy jest to argument za wprowadzaniem do kultury tematycznej cenzury? Nie, moim zdaniem nie. Czy jest to argument za tworzeniem samych filmowych laurek? Broń cię Panie Boże. Więcej - dla mnie nie jest to żaden argument, który miałby dzielić tematy podejmowane przez artystów na lepsze i gorsze. Lepsza i gorsza może być tylko realizacja i kino, literatura, mają święte prawo brać na warsztat każdy temat, nawet, jeśli bolesny.
(Ibsen i jego "Dzika Kaczka", Kruczkowski i jego "Niemcy" - literackie precjoza wielkich treści w małej formie)

Ale rozumiem sedno tego sprzeciwu i widzę w nim sens. Chociaż nie zgadzam się ani z wnioskami, ani z formą. Stuhr - tak samo zresztą jak i Lis w tej rozmowie - nie mają jednak najmniejszego podejrzenia, że pod nagłym oburzeniem może kryć się coś więcej, niż łopatologicznie rozumiany antysemityzm. Że oponent może mieć swoje racje i swoje argumenty. Tyle, że oponent mówi do siebie - hasłuje, obraża. Mamy pat.

Ciekawa jestem tylko, czy ta historia skłoni Maćka Sthura do zanalizowania źródeł tego ataku, czy sprawi, że się on okopie ideologicznie i jako ofiara antysemickiego ataku stanie się zagorzałym przeciwnikiem antysemityzmu, ocenianego po podręcznikowych objawach. I obawiam się niestety, ze stanie się to drugie, bo trudno oczekiwać innej reakcji od człowieka obrażanego i atakowanego.

* proszę sobie wstawić stosowniejsze określenie, jeśli to za bardzo trąci prawicowym betonem"

ocenił(a) film na 1
RorschachRN

Wzruszyłem się. Strasznie mi żal, tego młodego, "wykształconego z dużego miasta", ynteligentnego inteligenta, bywalca salonów i znawcy Naszej historii "Maćka spod Cedyni" :) Na prawdę, bardzo mi go żal. A jak się jeszce trochę dokształci z tej Gazety W. to będzie mi go żal jeszcze bradziej. Zaręczam:)