Netflix nie przepuści żadnej okazji do ideologicznej wojenki a tym bardziej w drodze po statuetki. Obok tych słów:
"…że dzieci udają, że symulują chorobę lub że rodzice podają im truciznę. Te pogłoski były powtarzane przez polityków. Ale okazało się, że to fałszywe pogłoski, propaganda skrajnie prawicowych działaczy."
zapomniał umieścić też tych z zajadłej nagonki liberalnych mediów sugerujących iż to jest jasny dowód za otwartymi granicami, uproszczeniem procedur i całym tym skandynawskim cyrkiem. Zapomnieli iż chorobę jednoznacznie zakwalifikowano do grupy "Culture-bound syndrome" a sugerowanie iż można pod nią podpiąć ukochanych azylantów z Afryki jest na razie bezpodstawne. Syndrom obserwuje się tylko u dzieci z krajów postsowieckich, terenów Jugosławii oraz zesłanych do Republiki Nauru z Australii. Co ciekawe podobne symptomy psycho-somatyczne obserwowano u więźniów w niemieckich obozach zagłady. Jest wiele poszlak do rozwikłania tej zagadki włącznie z tą o możliwości swoistej epidemii w takich ośrodkach czego przedsmak mieliśmy w dokumencie (Leyla i starsza siostra). Zastanawiająca jest tu postawa rodziców niedopatrujących się w sobie możliwości indukowania choroby. Choć to nie powinno dziwić.