Ten film to dla mnie kompletny absurd. Nie zrozumcie mnie źle, jestem wegetarianinem i uważam że w obecnych "cywilizowanych" czasach wyrządzamy ludziom większe okrucieństwo niż kiedykolwiek wcześniej, ale nie mogę pojąć jak można było przedstawić główną bohaterkę tego filmu jako protagonistkę. Kobieta z zimną krwią pali kościół, morduje myśliwych i na koniec żyje sobie jak jakaś wesola hipiska w komunie. Jak można było porównać ginące w tartaku robaki do holokaustu? To godzi w pamięć ofiar tej zbrodni. Jak można w ogóle usprawiedliwić seryjną morderczynię, ktora zabijała myśliwych tylko dlatego że wykonując swój zawód, polowali na zwierzęta, które potem są jedzone, czyli się nie marnują?! Dla mnie ten film jest po prostu chory i po jego obejrzeniu czułem się obrzydliwie.