Ludzie! Takiego gó*wna dawno nie widziałem. Jakaś stara baba mająca obsesję na punkcie zwierząt, stawia wyżej zwierzątka niż ludzi (zabija tych, którzy są mysliwymi). Nie no, jeszcze astrologia, beka z ewolucji, itp. Co za popier*dolone wizje?? Taki eko bełkot. I jeszcze nie wiadomo o co chodzi... Myśliwi to Mordercy - super! Bo zwierzątka to są jak ludzie... Nie no, aż takiego bezsensu to się nie spodziewałem. Film strasznie tendencyjny, ideologiczny wręcz. Miałem nadzieję na dobry kryminał, a okazało się, że film o starej babie co zwierzęta ceni wyżej niż ludzi. I w imię dobra zwierząt zabija ludzi - paranoja! Widoki na Sudety przepiękne, muzyka też - to na plus. Ale fabuła i główna idea poniżej jakiegokolwiek poziomu. Ekologiczno-astrologiczne pier***dolenie....
Nie zrozumiałeś głównej idei. Film cię przerósł - podobnie jak innych tu komentujących. Żal czytać. Nie kino upada, tylko poziom intelektualny odbiorców.
To nie jest o zwierzątkach i ekologii, równie dobrze temat mógłby dotyczyć jakiejkolwiek innej idei - uchodźców, równości kobiet, religii itd. Chodzi o to, jak cienka granica odgradza szaleństwo od oddania szlachetnej sprawie i bezkompromisowości, logiczną myśl od absurdu (ten sam umysł, który budował w Syrii mosty, zbzikował na punkcie astrologii) itp. Nie ma grubej krechy oddzielającej dobro od zła, geniusz od idiotyzmu. Tu wszystko się mieni i rozpływa. Jakimi kategoriami oceniać Matogę i Duszejko? Terrorysta, morderczyni, ludzie o zbyt szlachetnym sercu nieprzystosowani do tego świata? Sfiksowali w odosobnieniu i ze starości czy dojrzeli, by stać się bojownikami słusznej sprawy?
Dziękuję za ten komentarz. Rzeczywiście, użyłem trochę mocnych słów, ale tak zareagowałem zaraz po obejrzeniu tego "dzieła ".
Z całym szacunkiem, ale jakie masz prawo mówić, iż nie zrozumiałem idei filmu czy że ten film mnoe przerósł? Nie wydaje mi się to uzasadnione. Ale każdy ma swobodę wypowiedzi.
Wlasnie dlatego, że dobrze rozumiem ideę filmu, tak bardzo się zdenerwowałem. To o czym piszesz jal najbardziej jest sensowne. Temat jak najbardziej ważny i aktualny. Jednak forma w jaki zostało to przedstawione jest po prostu beznadziejna.
Nic nie usprawiedliwia morderstw na ludziach - żadna nawet najbardziej szlachetna idea (np. troska o zwierzęta jak tutaj) nie może stosować mordowania ludzi jako środek do osiągnięcia celu. A film zdaje się przychylać, wręcz usprawiedliwiać i akceptować to, co główną postać czyni w imię słusznej przecież idei. I to mnie najbardziej rusza. Nie ma usprawiedliwienia dla mordowania ludzi!
Rozumiem, że twórcy w różny sposób przedstawiają sprawy, których się podejmują. Mają do tego pełne prawo. Jeśli jednak spojrzymy na to w szerszej perspektywie, to ten akurat film wpisuje się w pewną ideologię od pewnego czasu (dokładnie od lat 70-tych i publikacji Petera Singera) promowaną na każdym kroku. W skrócie chodzi o to, że człowiek jest mniej ważny niż natura i zwierzęta - wiem, bardzo duży skrót myślowy, ale nie mam tutaj czasu na wykład.
I ten film niestety się wpisuje w tę ideologię. A szkoda, bo niewatpliwie ma zalety o ktorych już pisałem ja i inni.
Dlatego proszę, nie oceniaj mnie w tak jednostronny sposób zakładając, że nie jestem w stanie zrozumieć oglądanego przeze mnie filmu. Pozdrawiam ;-)
W moim odbiorze film nie opowiada się po żadnej ze stron. To po prostu majstersztyk wodzenia widza za nos - jego umiejętności poznawczych i moralnych osądów. Wystarczy wspomnieć ostatnią scenę - sielanka, słoneczko, trawka, ptaszki ćwierkają, a przy jednym stole siedzą mordeczyni, terrorysta i ich świta, którym się upiekło. Mimo to widz został tak zbajerowany, że jest po ich stronie. A powinni gnić w pierdlu. I oto, wg mnie, chodziło w tym filmie.
Czepianie się o jakąkolwiek ideologię, to masakryczne spłycenie treści. To tak, jakby czepiać się komedii "Kinsajz", że jest o krasnoludkach, a przecież krasnoludki nie istenieją....
To film o... (Jak to jeden z aktorów powiedział) "popi******nej babie". Dawałem radę naprawdę dawałem do momentu absurdalnej sceny z laptopem.