Pani Oldze Tokarczuk należą się przerosiny, bo jej książka jest przepiękna.
To co chlapnięto na ekran jest jakąś konwulsją artystyczną. Kiepskie zdjęcia. Brak lub źle dobrana muzyka. Słabe udźwiękowienie. Duszejko dobrana fatalnie, albo beznadziejnie poporowadzona przez reżysera. Słaby scenariusz.
Ogromne rozczarowanie w zderzeniu piękna książki i języka jakim jest napisana.
Chciało by się powiedzieć, co się z panią stało pani Agnieszko?