Nie da się nie odnieść do wystąpień (nie poglądów-te mogą być prywatną sprawą reżyserki) pani Holland.
Przecież już po 10 minutach widać, kto w tym filmie jest dobry, wrażliwy, a kto głosuje na PiS.
Druga rzecz, że od czasu zawiązania spółki artystycznej z córką, pani Holland jakby zinfantylizowała swój styl.
Te zbliżenia na usta złych ludzi, gdy wypowiadają swe wredne kwestie.
Borys Szyc, który żyje z fermy lisiej i w wolnych chwilach naparza jakimś prętem po klatkach, w których te lisy trzyma (konfrontacja wzroku Szyca i lisa musiała wywołać zadławienie popcornem u niejednej panny). Chłop z tego żyje, te klatki kupił, względnie zrobił. I rąbie w nie bez sensu. To tak jakby taksówkarz co wieczór sobie po jednej lampie w gablocie rozbijał.