Spodziewałem się wielkiego G., jak w tytule, a okazało się, że wyszedł w sumie "oglądalny" film, w pewnym sensie paradokumentalny, a w pewnym surrealistyczny. Film został wzbogacony przez wstawki "musicalowe" (moim zdaniem kapitalny pomysł). Szkoda tylko, że PG od początku zalatuje smarzowszczyzną, nie do końca potrzebną; krótko mówiąc - twórcy mogli sobie darować naturalistyczne kopulacje w wykonaniu Halamy i quasi oralny seks w wykonaniu Tymańskiego, a szczególnie scenę z bożkiem show bussinesu (znowu Halama), podobnie jak efektowne pawie estradowe w wykonaniu perkusisty - alkoholika. Podczas balansowania na krawędzi tego co smaczne i niesmaczne twórcy śmiało przechodzą na stronę "niesmaku", mając za idola wielkiego WS (zresztą oficjalnego opiekuna artystycznego tego filmu), tyle tyko, że trójkąt wóda-kopulacja-wulgaryzmy już się widzom, przez kilkanaście lat obcowania z dziełami Smarzowskiego nieco opatrzył; Stępieliśmy, czyż nie?
Patchwork zafundowany przez Jankowskiego, Tymona i spółkę jest często przykry (oglądanie ludzi notorycznie bez pieniędzy, kiwanych przez menago i pijących na umór przyjemne nie jest) i w zasadzie o to twórcom chodziło; na szczęście naturalizm codzienności i smród życia rockmanów łagodzony jest przez wspomniane sekwencje śpiewane i czasami bardzo zabawne sceny jak rozmowa Bydgoszcza i Skandala o piosenkach o miłości, gdzie panowie (konieczność budżetowa życia w trasie) spoczywają we wspólnym łóżku, przy czym, dla podniesienia realizmu, Skandal (Halama) drapie się po genitaliach.
Uważam, że z krytyką show bussinesu ten film ma niewiele wspólnego, jest raczej satyrą na tryb życia „seks, drugs i rock'n'droll” w polskiej wersji, czyli "k*rwa, hara i gitara" (proszę wybaczyć powtarzanie starych dowcipów, ale ten pasuje tutaj jak nigdy)
Poza tym dziwię się, ze twórcy nie wrzucili na sztandary reklamy hasła "Wszystko jest gównem z wyjątkiem moczu" to oddawałoby najlepiej koloryt, przesłanie i zapaszek filmu.
Ciekawostka. Raz można obejrzeć. Dodam, że ten film lepiej "wchodzi" po uprzednim pokrzepieniu się alkoholem (uwaga wyłącznie dla dorosłych widzów!).
chciałam dodać własny komentarz ale nie umiem :O [jak to zrobić?] ale ogólnie podpisuję się pod Twoim plus mam taką refleksję, że Tymon chciał się w tym w filmie przede wszystkim pochwalić swoim głosem i to mi dominuje film
Logujesz się, wchodzisz tutaj: https://www.filmweb.pl/forum i klikasz "+" .
Co do Tymona, obserwuję go od lat, uważam, że to szalony gość niepotrzebnie rozmieniający się na drobne; tak naprawdę dla mnie jest przede wszystkim ciekawym kompozytorem i kontrabasistą przed wszystkim "Miłości". Nie jestem sobie w stanie wytłumaczyć jak grając trudną i "własną" odmianę jazzu (czy "jassu", jak chce Tymon), improwizując z najlepszymi jazzmanami można się upodlić graniem i śpiewaniem tego typu kawałków jak w PG, (śpiewać każdy może, a poziom muzyczny w porównaniu z jazzem jest słabiutki i "garażowy"). Trzeba przypomnieć, że to nie tylko kreacja filmowa, ale kilka tego typu płyt (m.in zespoły: Kury, Trupy itp), firmowanych przez Tymona. To jest moim zdanie facet z ADHD i musi ciągle coś robić, jakiej to jest jakości - inna sprawa. Na odtrutkę : "Miłość" z Lesterem Bowie sprzed lat: https://www.youtube.com/watch?v=xHyIlw7vQzA