Od tego typu filmów nie wymagam niewiadomo czego. Ma wciągnąć, trzymać w napięciu i zaskoczyć. Traktuję takie kino jako przerywnik od kina jako sztuki filmowej.
Co o filmie? Było nieźle, choć końcówka strasznie się sypała. Z jednej strony reżyser nie chciał ogranych zakończeń "wyjechali, i żyli długo i szczęśliwie", z drugiej być może zostawia furtkę do kolejnej części. Tam pewnie się dowiemy, że w ostatniej chwili wyskoczyli, albo przeżywali wizje apokaliptyczną. Bo przecież trudno na niekończących się prostych jak drut drogach amerykańskich natknąć się na wyjeżdżającą niewiadomo skąd ciężarówkę.
Niemniej, jak pisałem, nie narzekajmy. Film ciekawi, wciąga i to jego atut. Że koniec nie wyszedł? Cóż, w życiu też nie każdy romans kończy się udanym finałem:) Energia poszła w inne rzeczy.