Wizualna poezja. Film oglądało mi się fantastycznie, bo było w tym wszystkim coś ciepłego, optymistycznego i bardzo kojącego duszę. I na dodatek ten piękny, choć zniszczony dom, szum drzew, odgłosy owadów...niemal czuło się zapach tego letniego wieczornego powietrza. Przepiękne ujęcia, przemiła muzyka (np. ta w czasie burzy), znakomita Danuta Szaflarska...a obrazka dopełnia to, że film jest czarno-biały ;) piękne po prostu.