Flaczki z olejem. Dodatkowo oklepany happyend z miłością w roli głównej... so sweet.
Po zażartej walce ( z własnym sumieniem ), decyzja padła na 7/10, ale bardzo mocno naciągnięte. Osobiście nie widzę w tym filmie jakiegoś konkretnego przesłania, głębi czy czegokolwiek innego. Co więcej, zakończenie czyni z tego filmu dość typową bajeczkę z do bólu oklepanym happy-endem, być moze dobrą na raz, jednak zdecydowanie zbyt słabą aby robić wokół niej tyle zamieszania. To samo tyczy się Jennifer Lawrence, którą spokojnie mogę nazwać jedną z najlepszych aktorek młodego pokolenia i która wypadła dobrze, choć z całą pewnością ( przynajmniej dla mnie ) nie oscarowo. Do tego poziomu było raczej daleko.