To nie jest komedia romantyczna. Pisze o tym bo dzień wcześniej byłem na "Nędznikach". W zajawkach reklamowano tam "Poradnik..." jako miłe ciepłe i smaczne danie filmowe na wynos w stylu "Notting Hill". Czyli siedź przed ekranem, nie myśl zbyt wiele i ciepło się uśmiechaj. Ale ten film po prostu taki nie jest. Co więcej - gdyby nie pewne schematy fabularne filmu w ogóle nie odbierałbym jako komedii. Czy warto go obejrzeć? Ano warto. Film nie jest zły. Udowadnia jednak że Europa i Ameryka to dwa różne światy, także w relacjach rodzinnych. Żeby rozgryźć ten film trzeba się nieco wysilić i wczuć się w tę różnicę. Dla kogoś kto poszedł do kina trochę się pośmiać i odmóżdżyć to może być trochę zbyt wiele.
Ja jestem w odwrotnej sytuacji - nie oczekiwałem komedii romantycznej, a jednak to dostałem. Można odhaczać i wszystko się zgadza: nieszczęśliwa miłość jako punkt wyjściowy, poznanie nowej kobiety, obowiązkowe dwie sceny z długim podkładem muzycznym (ilustrujące nastrój Pata w czasie prób tanecznych i potem, kiedy odkrył przekręt z listem), nieznośne twisty fabularne (turniej i mecz tego samego dnia, podwójna stawka - ludzie...) no i oczywiście koniecznie happy end, w którym wszystko się wyjaśnia i para wyznaje sobie wszystko. Nie wiem, o jakich różnicach piszesz, ja nie znalazłem.
Komedie romantyczne zazwyczaj mają w sobie bardzo mało komizmu. O ich "komediowości" decyduje happy end. Zgadzam się z laxman. Film nie jest zły, ale zdecydowanie nie jest wart takiego zamieszania wokół niego. Nie widzę w nim niczego nowego (oprócz wielu chaotycznych i według mnie miejscami zbędnych dialogów).
Zgadzam się również z tą opinią. Film wart obejrzenia, ale nie rewelacyjny. Natomiast cały czas chodzi mi o to że to nie jest zwykła lekka historia. Na podstawie prostego streszczenia fabuły łatwo zakwalifikować film jako komedię romantyczną. Ale fabuła jest dla reżysera po części pretekstem żeby pokazać stosunki w rodzinie. Chaotyczne dialogi to środek formalny który pozwala wczuć się nieco w szaleństwo postaci.
Muszę sprawdzić osobiście. Generalnie zuważam, że cięzko o zachwyt nad komedią. Zachwycać można się dramatem, czymś poważnym, ambitnym, a komedia nawet jak jest bardzo życiowa i ma w sobie coś wiecej niż glupawe żarty, jest traktowana w kategoriach - to tylko komedia...
Zgadzam się, że nie jest to komedia romantyczna, a przynajmniej w sensie rozumienia tego gatunku jako schematycznej opowiastki o miłości pozbawionej drugiego dna (więcej na ten temat piszę tutaj: http://www.wswieciekina.blogspot.com/2013/02/10-powodow-dlaczego-poradnik.html ). Nie da się jednak ukryć, że w Poradniku dostrzec można pewne cechy komedii romantycznej, co jednak - w zestawieniu z elementami dramatu obyczajowego, tworzy wyjątkowo ciekawą mieszankę.