Dlaczego film jest trudny w odbiorze? Myślę, że to kwestia uczuć, stosunków panujących między bohaterami. "Niebezpieczne związki" aż kipią od namiętności: miłości i nienawiści, intryga goni intrygę, najmniejszy afront wymaga wymyślnej zemsty itd., tu obserwujemy głęboko skrywane cierpienie kobiety samotnej, choć - wydawałoby się - w związku z wymarzonym mężczyzną. Chłód, opanowujący powoli duszę Isabelle, doskonale oddają pomieszczenia, w których się porusza - mroczne, zimne, pozbawione promyka słońca i barw. Atmosferą - bardzo blisko "Fortepianu" i trudno dziwić się skojarzeniom. Jest to jednak pod kilkoma względami film wyjątkowy. Przede wszystkim, rewelacyjna Nicole Kidman. Uważam, że nie ma roli, której ta kobieta nie zagra idealnie, a w filmie Campion dała tego najlepszy dowód. No i Malkovich, którego rzeczywiście możnaby znienawidzić, gdyby nie był tym, kim jest, a właśnie takim potworem - zimnym, bezczelnym i bezlitosnym jak Mr. Osmond, stąd też należą się mu wyrazy najwyższego podziwu. W zasadzie żaden z aktorów nie zawodzi, obsada bowiem ogólnie doborowa. Muzyka Kilara - ujmująca cały obraz w swe delikatne ramy - urzekająca. A sam obraz, przedstawiający panoramę stosunków, panujących w XIX-wiecznych wyższych sferach kręgu anglojęzycznego - jak nabardziej tych ram godzien.