Historia o tym jak amerykańscy żołnierze musieli zbudować obóz na szczerym polu gdzieś w Wietnamie i przetrwać natarcia ze strony Wietnamczyków. Ten film to naprawdę konkretna dawka akcji, strzelanin, krwi i wybuchów - a akurat wybuchów to było tutaj BAAARDZO wiele i o efektownych. Reżyser Cirio H. Santiago jeszcze nigdy mnie nie zawiódł bo wszystkie jego filmy jakie dotąd widziałem okazały się niezłe. Nakręcił on też m.in. "Motodiabły" (też o wojnie w Wietnamie). Zresztą część aktorów z "Motodiabłów" była obecna też w "Posterunku w Lang Mei", co zresztą często zdarzało się w filmach tego reżysera, że brał tych samych aktorów do swoich filmów wojennych. ;)
Najśmieszniejszy numer to z zastąpieniem dowódcy oddziału Amerykanów jakimś żółtodziobem dopiero po szkole, który wydawał decyzje i rozkazy na podstawie książki. Chłopaczek na końcu równie śmiesznie skończył swoje dowodzenie. Był też i polski akcent. Poprzedniego dowódcę amerykanów, którego wsadzili do więzienia, pomógł uwolnić Polak - Kowalski. ;) I później sam brał udział w ratowaniu obozu. A końcówka filmu, gdy wietnamce czołgami zaatakowali amerykanów, to już konkretna rzeź! Już dawno takiej jatki nie widziałem na filmie, porównać ją można chyba tylko z jatką w "Życzeniu śmierci 3". Wybuchy z napalmu, strzelanie gdzie popadnie, nawet walki w ręcz. Przez kilka minut się naparzali ze sobą.
Obym widział więcej takich dobrych i rozrywkowych filmów o wojnie w Wietnamie. Temu filmowi daję ocenę 7/10. Film był u nas wydany przez Imperial Entertainment na kasetach VHS pod tytułem "Posterunek w Lang Mei". Od niedawna jest również często puszczany na kanale FILMBOX EXTRA pod nieco innym tytułem - "Ostatnia bitwa". Warto obejrzeć jeśli ktoś lubi takie kino. Ja bawiłem się przednio na tym filmie!