Tego typu filmy najlepiej sprawdzają się, kiedy widzowi zostawia się więcej pola do interpretacji - vide "The Mist".
Ja rozumiem, że twórcy podeszli do tematu z jakimś konkretnym zamysłem, ale czy trzeba było koniecznie wciskać te slogany o wierze co pięć minut? Tylko końcówka dość dwuznaczna, za co plus.
Poza tym film niezły jak na niskobudżetówkę, efekty nie kłuły w oczy.
Aktorstwo momentami drewniane - szczególnie Sam (chociaż aktoreczka śliczna, to trzeba przyznać ;)), prowadzenie fabuły też w kilku wypadkach mocno średnie.
Ogólnie jednak, mimo potknięć - tematyka fajna, klimat był. Daję 6/10