Aktorzy irytujący (czarny to wręcz powinien dostać nagrodę za najbardziej wku***ającą rolę roku) i drętwi. A Rita? Dajcie spokój. Ricie z Mighty Morphin ta kobieta mogłaby co najwyżej buty czyścić. Rangersi to zaś banda nastoletnich patałachów a nie zdolni i normalni ludzie.
Scenariusz pisany oczywiście na kolanie a ten głupawy humor, no czasem w miarę, ale tylko czasem. Scena z Zackiem i zakonnicami - kretynizm w czystej postaci.
Efekty specjalne, jak na dzisiejsze czasy, słabe.
Jedynie muzyka coś mi się wyróżniała. Specyficzna i nawet przyjemna.
Ogółem tragedia.