Życie Strzemińskiego miało ogromny potencjał by zostać przeniesionym na duży ekran, tu potencjał ten zmarnowano. Jego postać w filmie jest jednowymiarowa, wszystkiego o naszym bohaterze dowiadujemy się w pierwszych pięciu minutach filmu i przez resztę nie dzieje się nic nowego. Stawia opór systemowi tłamszącym wolność artystyczną i jest w tym zawzięty, kolejne razy znosi bez mrugnięcia okiem. Czy jest w ogóle człowiekiem? Dziwne przydługie sceny ze studentami artysty, które niewiele wnoszą. Kwestie wypowiadane przez aktorów jakby mimochodem, brak między nimi interakcji. Mocną stroną filmu jest scenografia, która w spójny sposób oddaje klimat pewnych czasów. Doceniam bardzo dorobek twórczy Andrzeja Wajdy, ale wolę pamiętać jego starsze filmy.