Film średni, oglądając go miałem poczucie niedokończonego obrazu, jakby malarz zapomniał wypełnić szkic kolorami. Dość tania opowiastka, w której od początku już było wiadomo, że schwytanie Eastwooda i próba jego zlinczowania nie powiedzie się, że zostanie uwolniony i będzie się mścił na swoich oprawcach, w sumie sam tytuł to zdradza. Muzycznie podobał mi się tylko jeden motyw. Ogólnie do dobrego westernu trzeba czegoś więcej niż obsadzenie w roli głownej Eastwooda. Przeciętniak, nie ma się czym zachwycać 5\10.
Po obejrzeniu tego filmu nachodzi jedno pytanie, gdzie druga część ? :| Reżyser chyba nie wiedział co to znaczy otwarte zakończenie i mu to nie wyszło.
Podobne odczucia po zakończeniu do tego jak sam piszesz nie jest to nic wielkiego czuć bardziej posmak serialu niż filmu!No i jeszcze motyw romantyczny :/ nie wiem jak wy ale ja decydując się na western wymagam klimatu a przede wszystkim "brudnego" twardego męskiego kina a nie buzi buzi :) hehe,wystawiam 6.5/10 bo fabuła choć nie jest jakaś mega wybitna to jednak porusza całkiem ciekawy temat tamtych czasów oraz film ogólnie ogląda się dobrze.Pozdrawiam
Zgadzam się. Początek bardzo dobry: sporo wydarzeń bez wyjaśnienia. Widz może być zaintrygowany. Ale im dalej, tym gorzej. Bardzo duży nacisk położono na relację sędzia-Cooper. W zasadzie to, co powinno stanowić clue tego filmu (wewnętrzna walka JED-a pomiędzy pragnieniem zemsty a poczuciem obowiązku) jest jedną z bardzo niewielu zalet. A wady? O, tych jest mnóstwo:
1)Bardzo kiepska reżyseria. Też mieliście wrażenie, że niektóre sceny są urwane przed końcem i nie wynikają z siebie w jakikolwiek uporządkowany sposób?
2)Wątek z kobietami. Po co Cooper zabiera prostytutkę do burdelu z placu egzekucji, skoro zaraz zamierza tam wrócić? Jakie są powody, dla których Rachel decyduje się opiekować rannym szeryfem i spędzać z nim czas? Logiki tu brakuje.
3)JED nieśmiertelny. Założono mu stryczek i wisiał przez dłuższy moment- po chwili może już o własnych siłach wejść do więźniarki. Dostał kilka kul z bliska- żyje i nawet nie najgorzej wygląda.
4)Dość zagadkowa postawa dwóch braci-koniokradów, którzy zamiast pomóc koledze w walce z szeryfem (mając wolne ręce!), biernie przyglądają się temu, co się dzieje.
No przeciętnie.
Zgadzam się w pełni co punktu 1. , coś tu nie tak z montażem, ale i fabułą, te wątki są dziwnie pourywane.
Ad 2: Cooper zabiera dziewczynę, bo nie wytrzymuje emocjonalnie napięcia przed egzekucją, chce się choć na chwilę pocieszyć, ukoić, bo ma świadomość że doprowadził do skazania dwóch złodziei, którzy na powieszenie według niego nie zasłużyli. To dość logiczne. A jakie są powody dla których Rachel opiekuje się szeryfem? To wyjaśnia nam rozmowa na pikniku. Rachel straciła męża przez morderców, i teraz wytrwale czeka na ich złapanie i osądzenie. Z jednej strony można zaryzykować tezę że opiekuje się Szeryfem bo widzi w nim realną szansę na złapanie winnych, a z drugiej, co jest już pokazane dość jasno w konkretnych scenach, po prostu odnajduje w opiece jakiś sens życia, bo prawdopodobnie od śmierci męża ma jakąś depresję, co nam sugerują znacznie wcześniejsze sceny kilka razy gdy z pustym wzrokiem patrzy po więźniach, albo bezemocjonalnym głosem rozmawia czy to z sędzią, czy z dziewczynami w burdelu.
Ad 3. O ile możemy dyskutować o wiszeniu, co oczywiście jest naciągane ale powiedzmy że do przełknięcia jako "szoker" uruchamiający całą fabułę, to już z tymi kilkoma kulami nie masz racji, obejrzyj jeszcze raz dokładnie tę scenę. Sam Jed dostał prawdopodobnie jedynie dwa razy. Raz, gdy go odrzuciło i zaczął lecieć na ziemie, ale nie widzimy gdzie dostał, i drugi raz, gdy dostał w ramię (tu widzimy dobrze ślad). Nie ma tu mowy więc o jakimś poszatkowaniu przez kule. Dwie rany z czego jedna na 100% nie była śmiertelna, czyli jest spora szansa że się skończyło jedynie utratą krwi. Co zostało pokazane zresztą wkrótce potem na pikniku z Rachel, gdy Jed zasłabł, nie jest więc też tak że o tych ranach scenarzysta od razu zapomniał.
Ad 4. Przecież bracia to byli tylko młodzi tchórzliwi złodzieje a nie żadni wielcy bandyci. Szybko powiedzieli szeryfowi jak było naprawdę z tym całym bydłem i z morderstwem, nie mając problemu z tym że wkopują swojego przywódcę. Mamy dość jasno zarysowane że ten "kolega" który walczył z szeryfem, raczej nie był żadnym kolegą, bracia szybko się od niego odcięli, a całą akcję uważali za błąd. Postanowili nie stawiać oporu szeryfowi, ani pomagać mordercy, co zresztą szeryf podkreślał jako okoliczność łagodzącą gdy składał raport sędziemu. Co więcej, bracia spodziewali się łagodnego potraktowania, że jeśli szeryf doprowadzi przed sąd mordercę oraz dwóch młodych pomocników-złodziejaszków (z czego jeden nie miał nawet pełnoletności), to tylko morderca będzie powieszony. Sam szeryf nawet w rozmowie z sędzią był zszokowany że wszyscy zostali potraktowani tak samo za przestępstwa o tak różnej wadze. Więc: to się spina i zostało w filmie wyraźnie uzasadnione.
PS: tak, wiem że odpowiadam na komentarz sprzed kilku lat, możesz mi przyznać Złotą Łopatę. ;)