Powiesić go wysoko

Hang 'Em High
1968
7,1 7,9 tys. ocen
7,1 10 1 7900
7,2 5 krytyków
Powiesić go wysoko
powrót do forum filmu Powiesić go wysoko

Czegoś brak...

ocenił(a) film na 6

Porównując go z innymi tego typu produkcjami z Clintem, czegoś temu filmowi brakuje:-/

ocenił(a) film na 6
te_be

Dziwne zakończenie. Film się skończył w momencie, w którym się tego najmniej spodziewałem. Ma jednak swój urok i zdecydowanie bardziej wolę Eastwooda niż Wayne'a (z trudem przychodziło mi oglądać te cukierkowe opowiastki o Dzikim Zachodzie z nim w roli głównej, kolorowe ciuchy i muzyka z męskimi chórkami, ale takie były czasy i tak się to zwykło robić w Ameryce).

A polskie "tłumaczenie" tytułu tego filmu na TVN7 to już w ogóle mistrzostwo świata - "Zemsta szeryfa". Radosna twórczość.

JFR

Też mnie zdziwiło zakończenie filmu. Myślałem , że Jed będzie szukał pozostałych i dokona już kompletnej zemsty a tu mi wyskakują napisy końcowe.
Co do Wayne'a to nie jest on dobrym aktorem. Jest po prostu ikoną westernu , kimś kogo najbardziej utożsamiamy z tym gatunkiem filmowym , podobnie jak Bruce Lee w kinie kopanym czy Vincent Price w horrorach.

ocenił(a) film na 6
GarvinSitho

Nie żebym brał to zakończenie za jakieś kiepskie. Po prostu zaskoczyło mnie, bo jakoś mało holiłuckie i nawet jak na czasy, w których western był popularny to mało westernowe :). Niby facet odjechał, ale jest jeszcze robota do skończenia, babka w mieście + związek na początku drogi... Jak na standard to dosyć nietypowe. I biorąc pod uwagę czas nakręcenia filmu to chyba odważne (wszak nie odjechał w stronę zachodzącego słońca i nie towarzyszyły temu męskie chórki :)). Ba, nawet w trakcie filmu główny bohater nie stara się za wszelką cenę wszystkich wytłuc, tylko zgodnie z umową z sędzią. Ma ten film dobre strony, zdecydowanie.

JFR

Zakończenie o którym piszesz jest bardziej typowe dla westernów z Wayne'm a westerny z Eastwoodem jednak nie są takimi sentymentalnymi bajeczkami a bardziej dosadnymi i realistycznymi produkcjami :).
W filmach z nim dobre jest akurat to , że praktycznie jednoznacznie nie możemy ocenić jego etyki. Bohater przez niego kreowany praktycznie zawsze dostosowuje się do konkretnej sytuacji i od niej w gruncie rzeczy zależy jakie decyzje podejmie.
Westerny z Wayne'm dotyczą jeszcze romantycznego mitu postrzegania Dzikiego Zachodu i jednoznacznego oddzielenia dobra od zła.
Z tym mitem skutecznie później walczyli Leone , Peckinpah i Eastwood właśnie. Tą skuteczność widać zwłaszcza teraz , gdzie klasycznych ( w pełnym tego słowa znaczeniu ) westernów już się nie produkuje.

Ja się zawiodłem , bo myślałem , że wyniknie coś dalej z pozostałymi , którzy zbiegli. Poza tym niektórzy ( reżyserzy ) mają taki denerwujący zwyczaj , że nie chcą bądź nie potrafią precyzyjne nakreślić zakończenia filmu. I tak oglądam sobie i myślę , że film potrwa jeszcze jakieś 30 minut a tutaj BUM! i napisy końcowe.

ocenił(a) film na 7
te_be

w tym filmie dla odmiany Clint był trochę jakby pierdołowaty, chociaż technika szybkiego strzelania została mu po trylogii dolarowej :)

ocenił(a) film na 5
Danielak_Lucek

Trochę mi ten wątek miłosny zepsuł film. Jak był ten piknik to myślałam (a może miałam nadzieję), że ta babka sobie tylko tak wyobraża, że jak Clint wyzdrowieje... itd. I trochę się zawiodłam jak wieszali tych młodziaków, a Clint poszedł sobie z jakąś panienką do hotelu :)

ocenił(a) film na 7
abc2343

myślałem że może Clint z okna będzie strzelał stryczki przestrzeli

ocenił(a) film na 7
Danielak_Lucek

Ta "pierdołowatość" fachowo się nazywa "rozdarcie wewnętrzne bohatera" . Chciałby dokonać bezlitosnej zemsty na swoich oprawcach, ale też rozumiał, że przez to nie różniłby się specjalnie od nich.
Film miał (bo taki był też zamiar) przesłanie moralizatorskie, że od wymierzania sprawiedliwości są powołani do tego sędziowie, strażnicy i kaci. Chociaż ten system jest niedoskonały i łatwo o błędy to nic lepszego wtedy nie było, żeby dać ludziom chociaż namiastkę poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji.