Warto jednak obejrzeć dla wspaniałej muzyki i dla roli Clinta Eastwooda. Sama fabuła nie wciąga jakoś specjalnie. Momentami irytowała mnie nieśmiertelność głównego bohatera. Zarzutem pod adresem filmu jest brak zakończenia. Ogólnie rzecz biorąc filmowi brakuje wiele do klasyki gatunku: trylogii dolarowej, W samo południe, Dyliżansu czy Rio Bravo. 5/10
To jest typowy western, jakich w kinie amerykańskim nie brakowało. Szlachetny szeryf, źli bandyci i równie okrutny jak oni wymiar sprawiedliwości - ile razy to juz widzieliśmy na ekranie?
A jednak ten film ogląda się nieźle, choć faktycznie nie ma w sobie niczego nowatorskiego. Chyba najbardziej podobał mi się epizod z Hopperem, tradycyjnie grającym niezrównoważonego typa, który tym razem nie miał zbyt dużej roli:P
Dla mnie 7/10.
Zgadzam się, początek dawał przesłanki na ciekawsze kino, lecz ostatecznie nie udało się utrzymać wysokiego poziomu. Zawiódł przede wszystkim scenariusz i brak dobrego zamysłu reżysera na co szczególnie położyć w nim nacisk. Już mówię o co mi chodzi...
W filmie mamy kilka, równolegle poprowadzonych wątków. Pierwszy i zarazem najważniejszy, który okazał się główną siłą napędową filmu to pościg szeryfa za zbirami, którzy go powiesili. Wypada nienajgorzej, choć mimo wszystko brak w nim jakiegoś przełamania szablonu ? wszyscy źli skończyli źle i tyle. Niemniej wątek ten wypada dość ciekawie i emocjonująco.
Wątek drugi ? transport więźniów przez pustynię, a następnie walka w obronie dwóch braci ? tu dla odmiany reżyser skupia się na problemie zasłużonej bądź niezasłużonej śmierci. Chyba właśnie ta próba ratunku tych młodych chłopaków najbardziej mi się podobała, lecz watek ten nie został dobrze pociągnięty, przede wszystkich został dość szybko urwany, co nie wypadło dobrze na korzyść filmu.
Kolejny wątek ? związek szeryfa ze skrzywdzoną kobietą, która szuka zemsty na zabójcach swego męża- przyznam, że ten wątek wypadł najbardziej sztucznie ze wszystkich i w ogóle mnie do siebie nie przekonał.
Mamy jeszcze inne pomniejsze treści m.in. ten z relacją naszego szeryfa z burmistrzem stanu (czy kim on tam był, whatever), w których można usłyszeć kilka bardziej, lub mniej ciekawych gadek na temat sprawiedliwości, lecz gubią się one i tak w obliczu całego filmu.
Ogólnie film nie stanowi spójnej całości, lecz rozbija się na poszczególne sceny o różnym stopniu dramaturgii, co przekłada się na znudzenie widza w trakcie emisji. Eastwood jak zwykle z klasą, co prawdopodobnie będzie główną przyczyną, by sięgnąc po ten film. Wcale się nie dziwię...
Można zobaczyć ale bez rewelacji.
Moja ocena ? 5/10.
Popiera Griftera w całej rozciągłości, spodziewałem się po tym filmie o wiele więcej... Mnie najbardziej rozczarowała scena zamachu na Eastwooda, kiedy kilku strzelców pakuje w niego z pół kilograma ołowiu, mają mnóstwo czasu, aby zadania wykonać bezbłędnie, a pomimo to szlachetny szeryf żyje. Okropnie naciągana historia: na bandytów wystarczy jeden strzał i nie żyją, ale żeby zabić kogoś dobrego to nawet pluton egzekucyjny nie da rady. Za to poleciały jakieś 2 pkt, więc też daję 5/10.
E tam, najlepsza jest scena egzekucji, choć i tak nie pokazali wszystkiego, naprawdę to to była impreza czasami na cały dzień (ale nie dla wszystkich) ze śpiewami, zabawami etc...
Chyba jednak nie oglądaliście filmu dokładnie.
Powstało mnóstwo 'typowych' westernów; w paru zagrał również Clint. Jednakże powstało kilka produkcji, które się wybijają ponad poziom. Oczywiście pominę całą klasykę westernu, itp. itd. Chodzi mi o mniej znane, a oryginalne produkcje.
Film 'Mściciel' z 1973 roku, również z Clintem, opowiada o byłym szeryfie, który wraca do swojego miasta. Kiedyś zakatowano go niemal na śmierć. Teraz samotnik pomaga ludności miasteczka przed nadjeżdżającymi bandytami, jednocześnie osobiście się na nich mści. Daje im wolny wybór. Mieszkańców jednak to przerasta, uwalniają się w nich cechy takie jak: tchórzostwo, strach przed stratą życia, majątku, umywanie rąk (jak niegdyś z szeryfem, gdy nikt nie pomógł katowanemu). To jeden z oryginalniejszych westernów, jakie widziałem.
Film 'Powiesić go wysoko' z 1968 roku opowiada również o szeryfie. Film także krytykuje idee linczu oraz wymiar 'sprawiedliwości'. Banda obywateli wiesza głównego bohatera na początku, niesłusznie go oskarżając. My też nie wiemy nic o bohaterze, kim on jest i czy faktycznie niewinny. Jednak przez taką niepewność Jed mało co nie zginął. Ratuje go szeryf, który jeździ z więziennym powozem i 'zbiera' przestępców.
Szybko okazuje się, że bohater mówił prawdę, i zostaje nie tylko ułaskawiony, ale również zaciągnięty przez sędziego jako szeryf. Bohater jest sprawiedliwym stróżem prawa, kieruje się swoimi przeżyciami. Nie pozwala obywatelom na lincz trzech przestępców, nie będąc do końca pewnym ich winy. Dwóch z nich to wręcz chłopcy, których wciągnął w zbrodnię trzeci gość. Niestety główny bohater jest bezsilny wobec wymiaru sprawiedliwości, i do egzekucji dochodzi.
Film ukazuje bezsens kary śmierci. Nawet największy jej zwolennik po tym filmie złagodnieje jak baranek. Scena powieszenia została ukazana szczegółowo, z całym ceremoniałem. Wszystkim zakładają czarny worek na głowę, co pozbawia ich twarzy. Wszyscy umierają jednocześnie. W tym samym czasie następuje egzekucja na głównym bohaterze. Trzech obywateli - oprawców z początku filmu próbuje rozstrzelać głównego bohatera. Ten ostatecznie się z nimi rozprawia.
Jego zemsta na oprawcach ma również drugą stronę medalu. Przez niego w więzieniu kona starzec, który również chciał powiesić bohatera, ale sam zgłosił się uczciwie do sędziego. I jak za to zapłacił.
Główny bohater chciałby zrezygnować z bycia szeryfem, ale sędzia nie daje mu wyboru. Będzie musiał złapać dwóch kolejnych oprawców, choć wie, że to już nie ma sensu. Jak i cała ta zemsta.
Pisałem chaotycznie, ale taka moja interpretacja. To nie jest zwykły western...
Black Moses napisał:
"Jego zemsta na oprawcach ma również drugą stronę medalu. Przez niego w więzieniu kona starzec, który również chciał powiesić bohatera, ale sam zgłosił się uczciwie do sędziego. I jak za to zapłacił"
Mi się wydawało, że staruszek który się sam zgłosił dostał ułaskawienie, zresztą był to warunek stawiany przez Clita, który sędzia musiał spełnić, jeżeli chciał mieć dalej swojego Marshal'a. Poza tym nie wiemy jak skończyli dwaj z bandy którzy chcieli powieści Eastwood'a, film jest jak gdyby urwany w 3/4 części filmu. Jak dla mnie 6/10