Wszystko podane na tacy od samego początku (brak stopniowania napięcia), wszystko idzie jednym torem i zanim się doczekamy zwrotu akcji ...następują napisy końcowe. Wcześniej za to zdążymy się niemiłosiernie znudzić. Film zrobiony w ten sposób byłby fajny do obejrzenia, gdyby miał te serialowe 43-minuty. I może spodobać się ludziom, którzy nie ogarniają bardziej skomplikowanych fabuł (ta jest na poziomie wybranego odcinka Reksia).
Ciężko nawet mówić, że zmarnowano tu jakiś pomysł, bo żadnego nie było - ot tysiącpińcetny ultrapłaski film postapo. Przez pierwszą godzinę narzucało mi się samo, że oni siedzą w tej dziurze, a u góry świat już działa (Seksmisja) - może o nich zapomniano, a może są uczestnikami eksperymentu (Truman show, Eksperyment), ale liczyłem, że scenariusz mnie zaskoczy czymś nowym. Niekoniecznie kosmitami czy wampirami (Od zmierzchu do świtu), ale że nastąpi jakiś moment przełomowy, który mnie zaskoczy i skieruje film w jakąkolwiek stronę. Niestety jest to jednostajny dryf.
Oglądać ten film, to jak oglądać 1,5-godzinną amatorską walkę bokserską, zakończoną liczeniem punktów.