PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=811365}

Powrót Bena

Ben Is Back
6,7 13 003
oceny
6,7 10 1 13003
5,9 21
ocen krytyków
Powrót Bena
powrót do forum filmu Powrót Bena

w walce o syna uzależnionego od narkotyków - nawet, jeśli wielokrotnie kłamał, okradał, nawet, gdy przyczynił się do śmierci swojej koleżanki. To wszystko piękne i pewnie tak ma być. Jednak dla dobra syna, swojego i reszty rodziny, wskazane by było, aby więcej było w tym racjonalności niż emocji. Zwykła sprawa - można zadzwonić do sponsora i sprawdzić wiarygodność syna.

ocenił(a) film na 6
Agatonik

A ja myślę, że ten film dosyć celnie uchwycił tę ambiwalencję - rozdarcie między bezwarunkową miłością i próbą zrozumienia, a strachem, złością, potrzebą sprawiedliwości i dyscypliny. Uczucie to chyba podstawowa różnica między matką a sponsorem/terapeutą/kimkolwiek z zewnątrz. Ci drudzy będą stawiać zawsze jeden, w pełni racjonalny warunek - nie podporządkowujesz się, to wylatujesz. Matka będzie nie tylko dawała sto kolejnych szans, ale i nawet usiłowała pojąć, dlaczego (ten dialog w restauracji, kiedy bohaterka Julii Roberts próbowała wytłumaczyć synowi, że zachęcił koleżankę do brania, bo jakkolwiek pokrętne było to myślenie, miał wówczas poczucie, że tak będzie dla niej lepiej). Zapewne aby przetrwać odwyk i wrócić do normalnego funkcjonowania, potrzebni są w równym stopniu oboje. Nie powiedziałabym, że ten film matczyną miłość w pełni afirmuje czy gloryfikuje, miejscami wyraźnie punktuje wpisaną jej słabości, np. właśnie ufność. Jego świeżość polega chyba głównie na tym, że prezentuje odwyk od drugiej strony - bliskich uzależnionego, bez epatowania samym horrorem narkomanii (właściwie mieliśmy tylko jedną "klasyczną" dla tego tematu scenę, czyli wizytę w melinie za rzeką), ale horrorem psychologicznym - destrukcją, jaką uzależnienie niesie dla relacji, wystawiając je na najcięższe próby. Pozycja matki jest w tym układzie chyba najtrudniejsza.
Choć jutro będę miała okazję porównać "Powrót Bena" z "Moim pięknym synem" (i tamtejszą figurą ojca, bo to ona będzie tym razem kluczowa) i wtedy wydać jakąś konkretniejszą ocenę.

ocenił(a) film na 6
ex_machina_durejko

Oczywiście masz rację, że trudno osobie tak silnie zaangażowanej emocjonalnie kierować się racjonalnością. To bardzo trudne, dlatego rodzicom i innym bliskim borykającym się z tym problemem, tak potrzebne jest wsparcie i nauczenie ich, jak radzić sobie ze swoją traumą, tragedią, uczuciami. Bardzo jestem ciekawa Twojej opinii o filmie Mój piękny syn. Ja akurat oglądałam w innej kolejności i Powrót Bena stał się dla mnie trochę wtórny, chociaż z perspektywy czasu mam podejrzenie, że chyba niesprawiedliwie.

ocenił(a) film na 6
Agatonik

Jestem już po seansie i drugiego filmu. I rozumiem teraz, co miałaś na myśli, pisząc o pewnej wtórności "Powrotu Bena" - jego fabuła nie dociera właściwie do momentu, w którym rodzic musi ostatecznie przewartościować swoją relację z dzieckiem (choć może finał tego filmu sugeruje, że nastąpił wreszcie jakiś moment graniczny), pojmując, że miłość to czasem za mało, ale niczego więcej nie da się już niestety dać.
Wydaje mi się, że oba filmy nie unikają pewnych formalnych błędów. "Powrót Bena" ma bardzo ciekawy początek, w którym przybiera postać rodzinnego dramatu psychologicznego (ta paleta reakcji na wizytę tytułowego bohatera była niezwykle interesująca), ale w drugiej połowie wszystko jakoś powędrowało w stronę dreszczowca i obrazów rodem z kina sensacyjnego, przez co się trochę rozpadło i odwróciło uwagę od najciekawszego, czyli relacji.
"Piękny syn"był za to w mojej opinii zbyt chaotyczny montażowo (przeskoki czasowe, które szczególnie na początku rozbijały narrację) i lekko sobie ważący cherubinową aparycję tytułowego bohatera (w końcu daje w żyłę, a nawet tego po nim, przynajmniej do ostatniej sceny, nie widać), ale wywołał we mnie szczere emocje, i ciekawie sproblematyzował zagadnienie młodzieńczego buntu - który w tym wypadku był jakby bezsensowny, nieuzasadniony, więc wreszcie mający gorzki smak. Wreszcie, bo większość tekstów kultury ów bunt heroizuje i tłumaczy oczywiście nie twierdzę, że nie mając słuszności, ale po prostu czasem warto obejrzeć coś, co odwraca role, bo nie wszyscy rodzice są przecież potworami). A jednocześnie nie było tam żadnego wyraźnego osądu postawy Nicka, bo chyba też większość rozsądnych widzów potrafi przejrzeć się (nawet jeśli pod dużym kątem) jak w lustrze w postaci, która ma właściwie wszystko, a jednocześnie szuka tego niedefiniowalnego "jeszcze", czego nie oferuje codzienne życie.

ocenił(a) film na 6
ex_machina_durejko

To, że uzależnienie nie dotyczy tylko dzieciaków z "trudnych" rodzin, jest jedną z ważniejszych kwestii w filmie "Mój piękny syn". Zaczyna się pewnie od ciekawości, jest super i chce się jeszcze. Mi jakoś nie przeszkadzały te przeskoki czasowe, ale to już kwestia indywidualnego odbioru. Z perspektywy czasu na plus z "Powrotu Bena" jest dla mnie rola Lucasa Hedges'a - bardziej wiarygodny od Timotty'ego. I już chyba zaczynają mnie drażnić te zachwyty nad nim, moim zdaniem przesadzone z lekka. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Agatonik

Jestem po seansie Moje pieknego syna. Film mnie szczerze poruszyl. Przede wszystkim pokazal, ze mozna miec teoretyczne wszystko, milosc ojca itp, a i tak sięgnac po narkotyki, wlasciwie bez wyraznego powodu. A zaczyna się od zwykłego skręta. Jak to pokazano. Teraz czas na Powrót Bena.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones