Jest coś takiego w postaci Julii Roberts, że jak oglądałam to kilka razy mi przeszło przez myśl, że gdybym miała taką matkę to też bym ćpała ;)
To ja doprecyzuję... Zrozumiesz jak będziesz miała dorosłe dzieci "z problemami". A tak na poważnie. Matka z filmu idealnie reprezentuje to, co w psychologii nazywa się "twarda miłość". Czyli jednocześnie kocham, wymagam i stawiam granice. Może denerwujące, jak się na to patrzy, ale działa lepiej niż "bezwarunkowa miłość". Piszę z doświadczenia...
Nie zgadzam się absolutnie. Roberts zagrała świetną matkę. Bardzo rzeczową, stanowczą kobietę, która walczy o swojego syna. Nie bawi się z nim, nie daje mu „taryfy ulgowej”. Jest zdeterminowana, by pomóc swojemu dziecku.
Najlepszy rodzaj matki... Nie sądzę by te najlepsze miały takie problemy z dziećmi, ewidentnie tytułowy Ben miał byt wysoko stawianą przez mamusię poprzeczkę I uciekł w dragi :) no ale rzeczywiscie z już ćpunem radziła sobie świetnie... A może jednak nie biorąc pod uwagę zakończenie filmu? ;)
Mylisz się. W nałóg wpadają naprawdę różne dzieci, i te, które maja matki pobłażliwe, i te z surowymi. A Julia tu akurat wcale a wcale nie wyglada na surową matkę. Stara się taka być dla Bena, dla jego dobra. Ale patrząc na jej stosunki z pozostałymi dziećmi widać wyraźnie, ze jest to kochająca i kochana matka.
został tu zaprezentowany obraz kochającej matki, nie idealnej, bo taka jest tylko jedna - Matka Boża.
Co mi się nie spodobało w jej zachowaniu, to oczywiście okropna wypowiedź w kierunku lekarza. Ten jad nienawiści kompletnie nie pasował do wykreowanej postaci, nie wiem co myślał reżyser.
Jak zauważyłeś/zauważyłaś idealnych matek nie ma. Nie wiem, co miał na myśli reżyser - natomiast mi to się jakoś specjalnie nie gryzło. Jako rodzic szukamy źródła niepowodzeń własnych dzieci - lekarz kojarzył jej się z początkiem narkomani Bena i dla niej w tym momencie był źródłem jego problemów i jej - była poddenerwowana, zestresowana, w mocno niekomfortowej sytuacji - lekarz zwyczajnie się napatoczył i dała upust swoim emocjom.