Początek wydawał się obiecujący - stonowany, spokojny z jednoczesny przekonaniem, że sielanka się wkrótce skończy, co wynikało z niepokojącej ekspresji głównego bohatera. Szkoda tylko, że skończyła się w takim stylu...

W dalszej części filmu wchodzimy w próbę stworzenia filmu drogi, w którym matka i syn jeżdżą od domu do domu, żeby odzyskać porwanego psa i przy okazji w dużym skrócie poznać dawne życie Bena. Napotkane postaci są jednak potraktowane po macoszemu i bez większego pomysłu na zasadzie "Hej! Jest tu mój pies? Nie? Ok, to na razie.". Dochodzi też wiele klisz i absurdalnych decyzji, m.in. zły diler, który w sumie nie jest taki zły, ostatnie zlecenie, które ma wyczyścić Benowi dług, tania sensacja i niezgrabne dialogi (np. na linii matka-córka). Zupełnie nieprzekonywująca sekwencja. Na plus Julia Roberts i jej interakcje z niektórymi postaciami, m.in. kiedy dla odnalezienia syna dała działkę jego koledze z dzieciństwa, innemu narkomanowi.

Zawiodłem się, a liczyłem jednak na silną konkurencję dla Beautiful Boy. Jedyne, co łączy oba filmy to tematyka i urwana końcówka. W przypadku BB miało to jednak wydźwięk przemiany głównego bohatera po przekroczeniu ostatecznej granicy. W Powrocie Bena nic takiego nie dostrzegłem - chłopak kolejny raz był na granicy śmierci, kolejny raz odwyk poszedł na marne i prawdopodobnie zaćpa się prędzej czy później. Przez to treść filmu wydaje się mało istotna.

Przy okazji zachęcam do przeczytania recenzji Beautiful Boy ^^ https://www.facebook.com/1214374952048185/photos/a.1214588605360153/121740986841 1360/?type=3&theater