Niestety zakończenie wg mnie banalne i psuje nieco odbiór filmu jako całości. Ale ogólnie film dobry, może zaciekawić i przykuć widza do ekranu.
Podobna historia została przedstawiona w filmie "Efekt motyla". Nawet zakończenie jest niemal identyczne.
tam między wyrazami "jest" i "identyczne" znajduje się wyraz "niemal". Dawno to oglądałem i któraś część kończy się podobnie - chyba trzecia.
zakonczenie wcale nie jest identyczne jak w efekcie motyla jest zupełnie inne...wystarczy tylko dobrze pomyslec :)
Jest tam kilkusekundowa sekwencja, ale dla mnie sprawa otwarta... Przynajmniej ja to tak odebrałem. "puk, puk" i... scena się kończy.
ja również tak uważam, chłopak dorośnie i zostanie profesorem... i wszystko wtedy jest możliwe
wszystko jest jednoznaczne i nawet gdyby sceny po napisach nie było, to i tak przyszłość przebiega w ten sam sposób - 25 lat później doktorant wiktora dostaje wiadomość, o ile tylko wiktor w każdej wersji nadal pracuje na uczelni, doktorant zjawia się u niego i pokazuje mu fotki, po czym namawia go na udział w pracach nad "maszyną czasu", bo zawsze znajdzie się coś co wiktor będzie chciał zmienić/poprawić (w tej rzeczywistości na której urywa się film, będzie to oczywiście próba uniknięcia wypadku, który wsadza go na wózek) i tak można ciągnąć film w nieskończoność.
w zasadzie jedyny sposób na wyjście z tego, to taka zmiana przeszłości, która sprawi że wiktor nie zostanie naukowcem. z treści filmu wynika, że doktorant bez wiktora nie jest w stanie sam odtworzyć technologii wysyłania wiadomości w przeszłość. ale nie da się wykluczyć, że i bez wiktora mógłby w końcu poradzić sobie z tym.