Główny bohater „Powrotu” - Siwy, przez historię ochrzczony jako „Kolumb”. Jeden z wielu, który w 1945 nie zaryzykował. Wybrał emigrację – los nieznany, ale mimo wszystko pewniejszy niż „czerwona okupacja”, której doświadczyli Ci, którzy po wojnie zdecydowali się wrócić do swoich ruin, do kraju. Po latach wrócił i on, ale już tylko jako turysta. Na chwilę, w odwiedziny do miejsc znanych z okupacji, by spotkać przyjaciół z powstania. Jego wycieczka do wspomnień, do młodości, którą ukradła mu wojna, staje się jednak gorzkim rozczarowaniem. Lata spędzone zagranicą zwiększyły jego skalę oddalenia. Już nie ma tych przyjaciół, z którymi ryzykował życie na barykadach. Nie ma już tych więzi, które łączyły ich w czasie powstania. Pozostały jedynie znajome twarze i mgliste wspomnienia.
Andrzej, mimo że cieszy się z wizyty Siwego, to wyraźnie pochłonięty jest swoimi sprawami. Nie pali się do odświeżania znajomości okupacyjnych. Niewygodny wspólnik, który domaga się zwrotu taksówki bardziej absorbuje uwagę Andrzeja niż przyjaciel, który właśnie wrócił do kraju.
Kapitan Dobek z charyzmatycznego dowódcy stał się dziadkiem, który ugania się z dzieciakami. Wiadomość o nadejściu hydraulika jest o wiele bardziej radosna dla niego niż wizyta jego żołnierza-powstańca, który gotów był poświęcić życie za swojego kapitana.
Wolski. Los chciał, że w momencie kiedy zjawił się Siwy, on właśnie się przeprowadzał. I znowu brak czasu, by zatrzymać się, usiąść, podzielić się wspomnieniami i wypełnić tęsknotę, która przygnała Siwego do Warszawy.
Ina, która wydaje się, że była głównym celem podróży Siwego, unika go. Nie chce spotkania, nie chce tracić spokoju i budzić emocji, z którymi męczyła się wewnętrznie po emigracji Siwego z kraju.
Siwy uświadomił sobie, że wszystko zostało pokryte kurzem historii. Czas nie stał w miejscu. Życie, obowiązki, codzienne troski zmieniły miejsca, które Siwy myślał, że zastanie takie jak je zapamiętał. Nie miał do czego wracać. Był emigrantem, obcym, którego nic z tym krajem już nie łączyło. Zdjęcie, na którym zatrzymane zostały żywe chwile z powstania, stało się martwą widokówką.
Zupełnie inaczej ogląda się ten film wiedząc, że autorem scenariusza jest Roman Bratny. Postać głównego bohatera staje się bardziej rozpoznawalna. Zatem, kim jest Siwy? Kluczem do jakieś próby odpowiedzi jest powieść Bratnego „Kolumbowie”. Ale nie będę rozwodził się nad tą 3 tomową lekturą. Przyznam jednak, że jest wstrząsająca. Szczególnie drugi tom – relacja z powstania. Wracając, Siwy jest bohaterem, którego tożsamość stworzona została w wyniku kompilacji kilku życiorysów. Czarny Olo, Kolumb zwany Machabeuszem, może trochę Malutki. W trzecim tomie (niestety najmniej ciekawym) przeczytać można, że Kolumb nie wrócił do kraju, ale przedarł się do Francji by tam trudnić się handlem. Na obczyźnie doskwierała mu nostalgia, tęsknił do swojej miłości z czasów okupacji Barbary (pseud. Basik, z tomu pierwszego). Jednakże w scenie z „Powrotu”, w mieszkaniu Iny, Siwy wspomina jak w czasie powstania prosił dziewczynę o wodę, by patrzeć jak blask ognia oświetla jej nagie ciało. Ten fragment w książce „Kolumbowie” (tom drugi) dotyczy jednak Czarnego Ola, który o wodę prosił Krystynę (pseud. Kryska): „- Daj mi wody - poprosił. Uśmiechnęła się odwracając głowę, by tego nie widział. Zsunęła nogi na podłogę, przez sekundę wahała się, czy nie włożyć pantofli, ale zrobiło się jej jakoś żal drewniaka śpiącego w jego hełmie. „I bez obcasów jestem zgrabna.” Wzięła ze stolika szklankę. Jak marmurowy, jasny posążek przemknęła naga do łazienki. Rozgarnęła dłonią powierzchnię wody nagromadzonej w wannie, szorstką .niemal od wapna i kurzu, i zanurzyła szklankę. Odlała połowę. Współczuła biedakowi - za pół godziny poprosi ją znowu. Pił to świństwo, byle móc spojrzeć na nią przemykającą w ramie rozjaśnionego pożarami nieba za oknem.” Widać więc, że Bratny kreując filmowego Siwego czerpał trochę z Kolumba, a trochę z Czarnego Ola.
Reasumując przyznaję, że „Powrót” jest świetnym dopełnieniem książki Bratnego, swoistym epilogiem. Trudno mi jednak oceniać ten film obiektywnie, bo nie każdy przebrnął przez 3 tomu „Kolumbów”, a uważam, że powieść ta ma kluczowe znaczenie w pełnym odbiorze filmu. Ogromnym atutem filmu są unikatowe zdjęcia Warszawy z początku lat 60-tych:
Widok na Kościół św. Kazimierza na Rynku Nowego Miasta [00:46:45].
Przejazd przez Most Poniatowskiego [00:06:00]
Widok na Skrzyżowanie Al. Jerozolimskich z ul. Kruczą [00:06:03]
Przejazd przez Marszałkowską [00:02:13]
Widok na skrzyżowanie Marszałkowskiej z ul. Świętokrzyską [00:06:38]
Widok na budowany środkowy wysokościowiec ze Ściany Wschodniej [00:06:40]
Widok na Katedrę Polową Wojska Polskiego (częściowo odbudowaną) [00:05:00]
Widok na Teatr Lalka i fontannę [01:00:39]
Widok na Hotel Grand na skrzyżowaniu Kruczej z Hożą [00:13:40]
Film polecam!