Po seansie absolutna cisza na sali. Ludzi wbiło w fotele. Wyszłam z kina i miałam wrażenie, że chodzę po wielkim cmentarzysku. Zgadzam się z twórcami, że w tym filmie jest prawda o wojnie, której nie pokaże żaden film fabularny. Tu śmierć jest prawdziwą śmiercią.
Pokolorowanie kadrów dodało filmowi autentyzmu. Już po pierwszych sekundach widz jest totalnie zaangażowany, to nie są "tylko" biało-czarne kadry z odległych czasów. Chyba najlepiej oddał to Tadeusz Sobolewski w swojej recenzji: "Żadne fabularyzatorskie zabiegi nie są w stanie przesłonić tego, co naprawdę wyziera z tych kadrów. Pokolorowali trupa miasta, a on wstaje - przerażający jak nigdy."