Podstawowy zarzut w stosunku do scenariusza jak i gry aktorskiej sprowadza się do braku zaskoczenia sytuacją. Aktorzy (a scenariusz w tym nie pomaga) grają tak jakby wiedzieli z góry co się stało czy co się wydarzy. Zbyt szybko akceptują nieprawdopodobieństwo całej sytuacji. Nie dochodzą mozolnie do rozwiązania problemu. Dzień Świstaka pod tym względem był niedościgniony. Nie pomaga też tło wydarzeń. Zbyt dużo patologii, akcja toczy się w ośrodku resocjalizacyjnym. Dramaturgia powinna być wynikiem zaskakujących wydarzeń i gry aktorskiej, nie zaś rekwizytów w postaci broni czy pałki. Aktorzy są wyraźnie na starcie swojej kariery. Całkiem nieźle sobie momentami radzą. Można powiedzieć że jest to etiuda filmowa dla młodzieży szkolnej.