nie specjalnie mi przypadla do gustu ta cala chrzescijanska otoczka, mozna by zrobic ten film i bez udzialu jezusa, ale mimo wszystko jest dobrze i napewno warto zobaczyc
Tylko wiesz co? Tutaj miał być "udział Jezusa". Po to ten film został stworzony. Gdyby był bez "udziału Jezusa" to nie był by tym filmem.
Powiedziałbym inaczej, niż tak jak napisałem poniżej, ale byś nie zrozumiał.
Da się. Jednakże, gdyby to właśnie o to chodziło, to film nie miałby w sobie motywów chrześcijańskich.
Ja też sądzę, że bez tej całej jezusowatości byłby to lepszy film, ale jeśli przymknąć na to oko, to dalej jest bardzo dobry. A to, że jest to film o charakterze religijnym, to nie jest jedyna słuszna interpretacja - dla mnie to opowieść o miłości takiej, jaka jest naprawdę, o poświęceniu, o walce, poprawie i pokorze... oraz o próbie. A to nie są zjawiska, na które religia miałaby monopol.
"Jezusowość" i od razu, że beznadziejny... teraz sie wiele mówi o tym, że wiara jest niepotrzebna, ten film miał na celu pokazanie, że nie zawsze tak jest... i gdy ktoś ma wielkie problemy, nie w stylu "dostałam jeden z zadania" "nie nauczyłam sie na sprawdzian" " nie kupię sobie modnych ciuchów bo mnie nie stać" "jestem brzydka" tylko WIELKIE problemy np małżeńskie to nie zawsze umiemy sobie sami poradzić i trzeba się do kogoś zwrócić. To było ukazanie szarej rzeczywistości, nic wymyślonego... Film dla dojrzałych emocjonalnie osób :)
Dokładnie. Bez udziału religii ten film byłby po prostu kolejnym filmem o ratowaniu małżeństwa, o dwojgu ludzi, którzy przestali się kochać itp. A moim zdaniem założeniem tego filmu było pokazanie, że religia może być obecna w naszym codziennym życiu i pozwala nam uporać się z problemami, z którymi sami byśmy sobie nie poradzili.