Z filmu wyłania się przesłanie, że aby uratować swoje małżeństwo, należy zniszczyć swój komputer, zrezygnować ze swoich marzeń i zacząć się modlić. Nie są ważne rozmowy, bliskość, codzienne problemy, ale właśnie modlitwa i zaufanie Bogu.
Może jakiemuś procentowi małżeństw to faktycznie pomoże, ale w większości to na pewno nie tędy droga.
Jeśli ktoś chce, niech stosuje takie metody naprawiania małżeństwa. W żadnym wypadku jednak tego filmu nie powinni polecać terapeuci w poradniach, jak to miało miejsce w przypadku moim i byłego męża. Film to nie tylko zmarnowany czas, ale i duża doza irytacji i rozczarowania.