Storyline bardzo fajne. Zdaje sobie sprawę, że religia i nawrócenie bohatera to ważny wątek na którym opiera się fabuła, ale jednocześnie był to wątek który najmniej mnie przekonał. (ci którzy kiedykolwiek ratowali swój związek wiedzą, że nie potrzeba boga, żeby chcieć i samemu realizować kolejne 'Love Dares'). Trochę życiowości zamiast religii, a fabuła filmu ani trochę by nie ucierpiała. A może wystarczy by odbiorca zastanowił się nad religią w filmie dużo szerzej niż zasugerowana wiara w Chrystusa?
Jak ktoś już na forum wspominał - wywalić z filmu religię, popracować nad aktorstwem i film mógłby być świetny. Właściwie ani pracy kamery, ani realizacji dźwięku nie mam nic do zarzucenia. A (najwyraźniej) niski budżet wyraźnie wyszedł filmowi na dobre.
Wiecie, ateiści też mają serce i uczucia. I też są dobrymi ludźmi. I też są zdolni do bezwarunkowej miłości. Tak. Bez boga.