Nie wiem, dla kogo robi się takie filmy, kto chce płacić za ich produkcję? I po co one? Przewidywalne, nudne, aktorzy z wrażliwością deski. Nie mogłam opanować ziewania. Scenariusz przewidywalny i banalny. No i to przesłanie! 40 dni do szczęścia - jakie to proste. Że też jeszcze zdarzają się rozwody...
dla kogo robi się takie filmy?? dla ludzi którzy chcą takie oglądać i oglądają. Kto płaci za ich produkcję?? Nie "Ty", nie z pewnością ja. A po co one?? Generalnie większość filmów jest to fikcja literacka, więc po co one? No dla rozrywki, która każdy z nas zaspokaja różnymi gatunkami, jedni oglądają Avatara a inni Fireproof , a inni obydwa, lub żadnego. Czy film nudny? no nie do końca, przewidywalny z pewnością.
Ja bym dodał, że jest wielu ludzi, którzy poszli na ten film dlatego, że interesował ich problem ratowania związku, a nie hollywoodskie kino nafaszerowane efektami. Ten film jest produkcją amatorską i nisko budżetową, ale nie o kwestie artystyczne tu chodzi, a o relacje bohaterow w ktorych możemy się przeglądać jak w lustrze.
Przepraszam, że się wtrącam, ale czego można nie zrozumieć w tak łopatologicznym filmie?
Bo zabrzmiało to, jakbyś znalazł w tym filmie jakieś drugie dno. Nie ma nic do rozumienia w tak płytkiej produkcji.
Widzę że nie do końca rozumiesz pojęcie "płytka" ale chyba nie powinienem tego od ciebie wymagać. Chodzi o to że założycielka tematu nie zrozumiała tego filmu, bardzo możliwe że ty również. A to ciekawe gdyż jest to tak tandetne badziewie przecież...
Produkcja jest płytka poprzez irracjonalny scenariusz, wyolbrzymianie problemów, wciskanie bezsensownych scen, które nic nie mają wspólnego z rzeczywistością. Nie da się tego filmu rozdrabniać na "pod-sensy", bo ich zwyczajniej nie ma. Jednak, jeżeli ty je znalazłeś, to może podzielisz się swoją opinią z szerszym gronem? Można prowadzić zdrową wymianę zdań, bez zbędnych przytyków.
"Produkcja jest płytka poprzez irracjonalny scenariusz" - śmieszne...
"wyolbrzymianie problemów" - zdajesz sobie sprawę o czym piszesz ?
"wyolbrzymianie problemów, wciskanie bezsensownych scen które nic nie mają wspólnego z rzeczywistością." - np. ?
Podzielę się jak najpierw sensownie odpowiesz na pytania.
Gabriella_05 pierwsza poprosiła o wyjaśnienia. Zamiast odbijać piłeczkę wyłożyłbyś swój punkt widzenia trochę szerzej i jaśniej ;)
Gabriela przede wszystkim popełniła masę błędów i wypisywała kłamstwa bez których wyjaśnienia odpowiadać nie ma sensu.
Chodziło mi o Twoją wypowiedź w pierwszej kolejności, a mianowicie, jak mamy ją rozumieć. Dokładnie: co Ty z tego filmu wyciągnąłeś, czy jest coś oprócz głównego tematu (relacje Boga z człowiekiem) do czego przywiązałeś uwagę.
Pisząc wcześniejszą wypowiedź założyłem że Gabriella jest na tyle inteligenta że zrozumiała choć ogólny motyw filmu nazywając go łatwym do zrozmienia. Patrząc na to z perspektywy, zaczynam jednak wątpić ;)
Zwracam honor, jeśli mówimy o tym samym.
Może inaczej, głównym tematem (tłem?) są relacje Boga z człowiekiem, a głównym wątkiem/motywem relacje małżeńskie.
Tak właśnie o tym w "Próbie ogniowej" chodzi ale niektórzy tego nie zrozumieli po czym wyzywają ten film od "płytkich"... Trochę mnie to dziwi.
SPOILERY!
1. AD "irracjonalne problemy" - małżeństwo przeżywa kryzys czasami latami potęgując problemy. Wtedy wystarczy drobna z pozoru kłótnia i wszystko się sypie. Tutaj miałaś właśnie tą sprzeczkę, która przelała czarę goryczy. Z tego co pamiętam to mówili że od lat tak było. Wszystko zatem w porządku. A to, że w filmie darowali sobie kilka lat potyczek to chyba dobrze :).
2. AD "pod-sceny" - po co niby rozbierać film na pod-sceny? Serial chcesz z tego zrobić czy co? W Filmie masz tak naprawdę 4 wątki, z czego jeden główny i 3 poboczne. Głównym jest relacja małżeństwa Katarzyny i Caleba. Pobocznymi są relacje rodziców Caleba, relacje kolegi Caleba ze swoją żoną i zażyłość doktorka z Katarzyną. Każdy z nich jest ważny dla wątku głównego, bo to właśnie drobne rzeczy budują związek (t jest jedno z przesłań tego filmu swoją drogą)
3. AD "Wciskanie bezsensownych scen"? - możesz wskazać te, o które Ci chodzi bo nie wiem jak się ustosunkować do pytania. (bo chyba nie chodzi ci o żarty strażaków?)
"40 dni do szczęścia - jakie to proste. Że też jeszcze zdarzają się rozwody..." - trudno w to uwierzyć, ale to jest takie proste. Ten film przedstawia scenariusz jak do osiągnąć. A to, że we współczesnym świecie rzadko unikamy rozwodów to tylko konsekwencja ludzkiej wolnej woli. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że o relacje można zawalczyć. Łatwiej jest się poddać. I tak niestety się obecnie dzieje.
Problem leży też po części w pojmowaniu miłości przez ludzi. Dla znakomitej większości jest to wyłącznie uczucie, rodzaj silnej chemii. Miłość stała się całkowicie podległa zmiennym przecież emocjom, nie jest to dłużej wiążąca decyzja aby kogoś kochać, nie jest to obowiązek ani cel, by swego współmałżonka kochać. Ludzie nie zdają sobie sprawy że głównym celem małżeństwa jest zapewnienie dobra tej drugiej stronie, a nie zaspokojenie swoich wymagań i potrzeb. Następuje zwyczajny błąd logiczny, tyle.
zabawne podsumowanie z tymi naczyniami:) fakt że ten film nie musi każdemu się podobać, rzecz gustu ale to typowy film który stawia na wartościowy przekaz jakim wg mnie (wg innych zapewne inne fragmenty) było pewne zdanie "W miłości nie kieruj się jedynie sercem bo ono może Cię zwodzić. To Ty masz nadać mu kierunek a nie ono Tobie" (coś w tym stylu); tak naprawdę dla mnie to zdanie zawiera swego rodzaju przepis jak należny kochać- nie uczucia, emocje i pożądanie (choć też muszą istnieć) ale w pierwszej kolejności zawsze wola, odpowiedzialność i bezinteresowność wobec współmałżonka. wtedy już nie mycie naczyń ratuje małżeństwo :)