7,2 59 tys. ocen
7,2 10 1 59144
6,3 21 krytyków
Pręgi
powrót do forum filmu Pręgi

Po obejrzeniu „Pręg” mam uczucia bardzo mieszane. Najpierw pozytywy. To dobry film i warto go obejrzeć. Pierwsza część filmu, która pokazuje młodość głównego bohatera jest świetnie napisana i chyba jeszcze lepiej zagrana. Niemal poczuć możemy strach chłopaka, którego ojciec ma nietypowe metody wychowawcze i bardzo skrupulatne poczucie sprawiedliwości. Tutaj zresztą sytuacja się komplikuje, ponieważ nie jest to bicie dla bicia, nie są to alkoholowe przygody, tylko wszystko opiera się o sprawiedliwość – zbyt gorliwą. Doskonale gra Andrzej Frycz. Naprawdę... Wzrok, oddech, gesty i owo zaangażowanie. Zresztą mały też. To zdecydowanie najlepszy fragment filmu. Ale potem... Ale chłopak w końcu ucieka i przenosimy się o lat kilkanaście do przodu. Tam już Żebrowski, grotołaz, musi poradzić sobie z duchami przeszłości. I tutaj niestety scenariusz zaczyna mi się trochę psuć. Po pierwsze zbyt oczywistymi środkami nakreślona jest podobieństwo syna do ojca. Pierwsza świetna scena w górskiej bazie i pobicie potem zostaje zabita przez banalne szczegóły – pedanterię, identyczny sposób mycia zębów itp. Żebrowski naśladuje Frycza, który po prostu dobrze zagrał, dlatego nie do końca mu uwierzyłem. Publiczność się śmiała, a nie sądzę, żeby miało być śmiesznie. Po wtóre nagle pojawia się kobieta, której postać jest zarysowana bardzo nieznacznie. Widać w jednej scenie matkę alkoholiczkę, ale potem... Nic nie wiemy – dlaczego z nim, dlaczego właśnie tak? Czy dlatego, że niedostępny Wojciech ją fascynuje, czy że chce się nad nim litować, czy dlatego, że takie osoby się przyciągają. Jej motywacji nie znamy. Za mało tego. Scenariusz gubi się starając pokazać się za dużo i za dosłownie. A potem nagle dzwoni telefon, przychodzi wiadomość, wraca kaseta i coś się znów dzieje. To dobry pomysł, który pozbierał historię do kupy, ale niestety końcówka znów pozostawia za wiele pytań. Nie będę zdradzał, bo może ktoś chciałby iść do kina (a warto, bo jak na polskie kino to poważna próba zrobienia czegoś głębszego niż opowieść o kradzieży obrazu np.), ale tak naprawdę najciekawsza byłaby opowieść o tym, co dzieje się po zakończeniu. Niemniej jednak wybierzcie się do kina. Kobieta-reżyser dużo dobrego dała temu filmowi. Koniec jest sprytny, ale tak naprawdę ta historia tutaj się nie powinna skończyć. Muszę przeczytać książkę – bo spodziewam się, że braki scenariuszowe wynikają z tego, że Kuczok jest po prostu pisarzem.

gerhard

Kuczok jest chyba po filmoznawstwie. Czytałam że jego "Gnój" ma niewiele wspolnego z filmem "Pręgi"...

gerhard

Ja bym reżyserki za drugą część filmu nie oszczędzał. Dziewczyna z filmu (Grochowska) była w sumie nijaka, wręcz infantylna, bo pani Piekorz nie wiedziała jak przy jej pomocy doprowadzić głównego bohatera do normalności. A jak nie wiedziała, to zamówiła u scenarzysty śmierć ojca i tym w zasadzie położyła tę część filmu. Sceny drugiego mycia zębów i biciem redaktora naczelnego to, przy całkowitej nieporadności, raczej drobne wpadki debiutanta.
Gdy na koniec bohater wie, że zostanie ojcem, historia zatacza krąg - trzeba będzie małego wychowywać - prawdziwe, ale dla mnie banalne.