Już od dłuższego czasu chciałem obejrzeć ten film, słyszałem i czytałem na jego temat wiele pochlebnych opinii. Wczoraj wreszcie to mi się udało. I przyznam, że był ok ale nic poza tym. Na duży plus zasługuje Jan Frycz za wg mnie genialną rolę ojca-sadysty. Jeżeli chodzi o pozostałych, to Michał Żebrowski zawsze był w moim przekonaniu lepszym aktorem teatralnym niż filmowym i to trochę widać w tej roli - nie żebym się jakoś go czepiał, bo jest świetnym aktorem ale bardziej pasuje mi na deski teatru. Oglądając go na ekranie miałem wrażenie, że trochę zbyt dużo ekspresji wkłada w swoje wypowiedzi. Grochowska grała też nieźle ale szału nie ma. Film, mimo, że nie był zły, trącił trochę zbyt przewidywalnym i łopatologicznym podejściem. Powiem tak, że w polskiej kinematografii (tej nowszej) było zdecydowanie więcej błyskotliwych i ogółem lepszych dramatów niż "Pręgi".