Co się stanie, kiedy zatwardziały szowinista obudzi się rano z wielkim kacem w łóżku z facetem? Według reżysera Rolfa Silberga same dobre rzeczy. Oto facet, który do tej pory nieczuły był na potrzeby innych, nagle zacznie postrzegać innych w lepszym świetle. Inni przestaną żyć w kłamstwie. Przede wszystkim jednak pojawi się prawdziwa miłość.
Cóż, są pewne gatunki, które niektórym nacjom w ogóle nie wychodzą. Hiszpanom horrory, zaś Niemcom komedie. “Echte Kerle” jest aż do bólu naciągane, sztywne i stereotypowe. Zabawnych scen nie jest zbyt wiele, a te co są zrealizowane zostały w sposób tak oczywisty, że jedyne czego brakowało, to oklasków z offu. A jednak film okazał się ciepły, przyjemny i całkiem nieźle się go oglądało. Wszystko to za sprawą dwójki bohaterów, którzy mimo starań scenarzystów, by uczynić ich papierowymi marionetkami, wzbudzają sympatię. Zwłaszcza Edgar, który zakochuje się w Schwenku. Choć pełni rolę mocno instrumentalną w budzeniu prawdziwych uczuć u głównego bohatera, dla mnie okazał się najciekawszą postacią. Końcowy ‘happy-end’ uznałem za mocno naciągany, właśnie ze względu na potraktowanie Edgara.
W sumie to mocno przeciętny film, który mimo wszystkich swoich oczywistych wad pozostawił po sobie pozytywne wrażenie.