Trochę nie zrozumiałam motywu Diany. Była ona w końcu boginią czy zwykłą kobietą o cechach bogini przyrody i łowów? I o co chodziło w nierozwiniętej scence, w której przybrany ojciec chłopaka stwierdził na arenie podczas igrzysk, że tę Dianę skądś zna?
Co do filmu, to jak wiele osób w dziale, uważam, że był przeciętny. Teksty takie sobie, muzyki nie pamiętam, fabuła to żadne odkrycie Ameryki. Fajne były jedynie dzieciaki, szczególnie to z grzechotką :p
Diana była boginią. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Ojciec zapewna kojarzył ją po prostu z tego powodu, że jest boginią.
Film jak dla mnie jest ponadprzeciętny. To prawda, pomysły wykorzystane w filmie są skopiowane z innych filmów (chociażby motyw fabuły z walkami kojarzy się z Asterixem), ale wykonanie jest ponadprzeciętne. Ładna animacja, dość sprawna reżyseria, całkiem przyzwoita muzyka. Praktycznie nie ma momentu nudy. Scenariusz troszeczkę utyka, ale ujdzie. Zasługuje na siódemkę.
Obecna nota (5,5), to nota niemal dla gniotów. Niezasłużenie niska.
nie wiem czy sklejka fragmentów popularnych utworów jest taka przyzwoita - ot, po prostu taki sobie remix. O ile reżyseria sprawna, a animacja dość ładna, to fabuła bez ładu i składu - krótkie urywane wątki, brak logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego, a scenariusz to już dno - kiepskie żarty i teksty momentami bez żadnego sensu, za to z górnolotnym przesłaniem co drugą minutę. Da się obejrzeć, ale czy nie zanudzić? Dla mnie: gniot.