Kolejny amerykański twór o poszkodowanym mężu, który okazuje się supermózgiem i jest w stanie przebić się wszędzie, nieistotne czy broni tego FBI, SWAT, czy dziesięć anielskich zastępów. Film jest tak niedorzeczny jak komentarze, że jest to rewelacyjne kino - No country for old men - to jest dobre kino, nie Prawo Zemsty. Film klasyfikuje tak samo jak głupawe Piły, Hitmany i Max Payne'y. Szkoda czasu innymi słowy, myślę że polemika zbędna, choć może ktoś się pokusi.
Oczywiście zgadzam się że film jest ekstremalnie przesadzony. Ale mi to absolutnie nie przeszkadza, oglądało mi się go świetnie. Nie ma tu mitu superbohatera mściciela. Jest po prostu gość któremu zarżnęli rodzinę, morderca gotowy na wszystko. A że ma broń ( jest naukowcem geniuszem, jakby tego nie rozpatrywać) to ją wykorzystuje. Film ma prawo Ci się nie podobać jak najbardziej... a mi ma prawo się podobać, rzecz gustu.
Film do obejrzenia, czytając komentarze spodziewałem się jednak czegoś lepszego. Najbardziej jednak rozczarowało mnie zakończenie:/ w moim mniemaniu nie tak powinien skończyć mściwy Clyde no ale cóż.. Szkoda że jamie fox przeżył przez to pozostał tylko niedosyt.
Nie sądzę aby można było porównywać Law Abiding Citizen do No Country for Old Men, który był według mnie bardziej dramatem niż thrillerem. To nieco inny gatunek. Mnie osobiście podobały się oba filmy ale z zupełnie innych powodów.
Nie każda produkcja musi być super głęboka. Po Law Abiding Citizen sięgnęłam dlatego, że miałam ochotę na trochę emocji i dostałam to, czego oczekiwałam. Gdy oglądam filmy tego typu, zazwyczaj jestem bardzo rozczarowana, ale nie tym razem. Podobało mi się to, że nie było jasnego podziału na dobro i zło i że do końca filmu trzymałam stronę bohatera granego przez Butlera. Oczywiście zakończenie było trochę rozczarowujące i jak dla mnie zbyt konwencjonalne, no ale cóż, idealnego filmu jeszcze nie oglądałam.
Właśnie w czasie pokazu zastanawiałem się gdzie jest dobro i dlaczego od początku wspieram Butlera (pomimo wszystkiego). I fakt, że w końcu nie "dorwał" Foxxa rozczarowuje. Ogólnie film genialny, nie ma porównania do Pił... A i taka propozycja, ja w poszukiwaniu idealnego filmu odnalazłem Siedem dusz {Seven Pounds).
jeśli porównujesz ten film do piły, hitmana i maxa payne'a to widocznie jesteś nienormalny... myślisz, że jak obejrzałeś "no country for old men" to jesteś bogiem? do każdego filmu podchodzi się inaczej! kolejny filmwebowy pseudo krytyk
Kolego czytaj ze zrozumieniem, nie porównuje tutaj filmu do Max Payne'a czy czego innego, piszę natomiast, że oba obrazy są dla mnie równie głupawe, łapiesz?
"oba obrazy są dla mnie równie głupawe, łapiesz? "
a teraz mi napisz że to nie jest porównanie... ;)
wg. mnie film jest momentami troche naciągany, ale nie zmienia to faktu że świetnie sie go oglądało, i racja, pod koniec pozostaje niedosyt, szkoda że się tak skończyło, byłem za Clydem ;)
8/10
Owszem, porównanie ale jedynie jeśli chodzi o własne odczucia wyniesione z oglądania, pisząc prościej i zamykając dyskusje na temat co jest porównaniem - film nie podobał mi się tak samo jak Piła, Hitman, Max Payne itp.
Kontynuowanie tematu i kłócenie się z cudzymi gustami raczej nikomu na zdrowie nie wyjdzie, dlatego najlepiej niech każdy pozostanie przy kinie ,które mu odpowiada.