Pod koniec filmu fabuła skręca w kompletne kretyństwo - facet, który tyle przewidział, nie potrafił pomyśleć, że w końcu namierzą jego nieruchomości? Albo jaka wartość byłaby w zabiciu burmistrza i jej doradców? Pędzony tak ogromną motywacją geniusz mógłby skutecznie zedrzeć system prawny w inny sposób - np. pokazując sprzeczności, jak to zrobił na swoim procesie, obrażając przy okazji sędzinę. Eliminując w spektakularny sposób następne jednostki, przy czym te morderstwa wywoływałyby odpowiednie przemyślenia u "widzów".
Dokładnie , film naprawdę dobry chciałem dać 9/10 , ale ostanie sceny zniesmaczyły. Jak zawsze musi wygrać dobry glina/prokurator. Twórcy filmu mogli to zakończyć dużo ambitniej.